Do Sądu Rejonowego w Opolu został skierowany akt oskarżenia przeciwko Januszowi S. - byłemu posłowi. Prokuratura zarzuca mu m.in. zniszczenie wyposażenia urzędu wojewódzkiego, naruszenie nietykalności osobistej policjantów i miru domowego. Chodzi o sytuację z sierpnia 2019 r.

Do Sądu Rejonowego w Opolu został skierowany akt oskarżenia przeciwko Januszowi S. - byłemu posłowi. Prokuratura zarzuca mu m.in. zniszczenie wyposażenia urzędu wojewódzkiego, naruszenie nietykalności osobistej policjantów i miru domowego. Chodzi o sytuację z sierpnia 2019 r.
Janusz S. w Sejmie / Tomasz Gzell /PAP

O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia poinformował prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Akt oskarżenia dotyczy sytuacji z 5 sierpnia 2019 r. Tego dnia na biurze przepustek urzędu wojewódzkiego w Opolu pojawił się poseł niezrzeszony Janusz S. Kiedy pracownik urzędu chciał, by ten wylegitymował się i podał cel swojej wizyty w urzędzie, doszło do awantury. W jej trakcie została rozbita szklana bariera odgradzająca biuro przepustek od pozostałych części urzędu.

Urzędnicy wezwali na pomoc policjantów, którzy siłą wyprowadzili parlamentarzystę z budynku. Zdaniem kierownictwa urzędu, koszt naprawy rozbitej przez posła bariery przekroczył kwotę kilku tysięcy złotych.

Kilka dni później parlamentarzysta w ramach sprzeciwu wobec obowiązującej ordynacji wyborczej podjął próbę okupacji opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, mieszczącego się w gmachu urzędu wojewódzkiego. Po zamknięciu urzędu został wyprowadzony przez policję.

Ja zrobiłem rzecz słuszną. Obywatele powinni porozwalać te wasze barierki. Tu chodzi o wolność. Ja o wolną Polskę walczyłem, a nie o to, żeby urzędnik robił co zechce. Tu nigdy żadnych barierek nie było, bo nie są tu potrzebne. One jedynie blokują ruch obywateli. Zbuntowałem się, wyłamałem. Ja za nią zapłacę. Kuchciński zapłaci za loty, ja zapłacę za barierkę. Wyłamałem ją w interesie obywateli - przekonywał Sanocki w rozmowie z dziennikarzami. Tego nigdy nie było. Za Stalina tego nie było, za Hitlera tego nie było w tym urzędzie - to jest budynek, który Hitlera pamięta  - usprawiedliwiał swoje zachowanie w rozmowie z RMF FM. 

Janusz S. nie przyznaje się do winy. Za zarzucane czyny grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.