​Wyrzucił partnerkę przez okno, sąd uznał, że nie chciał zabić - jest apelacja Prokuratora Rejonowego w Lublinie od wyroku Sądu Okręgowego z 9 grudnia 2021 roku. Sąd - zdaniem śledczych - niesłusznie przyjął, iż zamiarem sprawcy nie było doprowadzenie do śmierci pokrzywdzonej.


Do tej tragedii doszło 4 lipca 2018 roku. Wówczas podczas kłótni domowej Jarosław B. wyrzucił swoją partnerkę przez okno mieszkania znajdującego się na czwartym piętrze. Na skutek upadku z wysokości kobieta doznała obrażeń ciała m.in. w postaci licznych złamań żeber, pęknięcia nerki oraz wątroby, a także złamania kręgu piersiowego i lędźwiowego. Pokrzywdzona przeżyła dzięki szybkiej pomocy lekarskiej - mówi Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. 

Prokuratura Rejonowa w Lublinie oskarżyła Jarosława B. o usiłowanie zabójstwa. Śledczy chcieli 15 lat więzienia dla sprawcy. 

Według sądu jednak Jarosław B. nie tylko nie chciał zabić partnerki, ale nawet nie miał świadomości, że wyrzucenie jej z czwartego piętra może doprowadzić do jej śmierci. Według sądu typowym skutkiem upadku z wysokości blisko 13 metrów nie jest bowiem śmierć człowieka. 

Ponadto o braku zamiaru zabójstwa świadczyć miało również to, że bezpośrednio przed wyrzuceniem kobiety przez okno sprawca nie robił niczego, co miałoby wskazywać na chęć zabójstwa. Co więcej, zdaniem sądu szybkie ustabilizowanie stanu zdrowia pokrzywdzonej może świadczyć o tym, że skutki upadku nie były bardzo poważne - czytamy w komunikacie prokuratury. 

Sąd uznał, że mężczyzna jest winny spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i skazał go na 5 lat więzienia. Zakazał także kontaktowania się z pokrzywdzoną kobietą i nakazał zapłacenie jej 10 tys. zł. 

Jest apelacja

Wyrok został zaskarżony w całości przez prokuratora. Przede wszystkim śledczy zwrócił uwagę, że już w samym opisie czynu sąd wskazał, że pokrzywdzona została wypchnięta z okna, kiedy dowody przeprowadzone w toku rozprawy potwierdzają, że nie było to wypchnięcie, a wyrzucenie, co wskazuje na intencję sprawcy. Nie sposób zatem przyjąć, by Jarosław B. nie zdawał sobie sprawy z możliwych konsekwencji swego czynu. Prokurator wskazał także na zachowanie mężczyzny bezpośrednio po zdarzeniu. Mężczyzna bowiem zaczął wysyłać wiadomości na telefon pokrzywdzonej mające sugerować, że nie wie gdzie ona jest i martwi się, że nie odbiera od niego połączeń. 

Prokurator podkreślił również, że na podstawie dokonanych ustaleń Jarosław B. jawi się jako osoba agresywna, bez poszanowania dla jakichkolwiek norm, kierująca się wyłącznie własną "potrzebą chwili", nakłaniającą pokrzywdzoną przemocą do jego woli, a na wszelkie formy sprzeciwu reagującą przemocą.

Ponadto, jak wskazano w apelacji, pokrzywdzona w wyniku działania sprawcy doznała szeregu bardzo poważnych obrażeń, z których każdy z osobna uchodzi za zagrażający życiu. Co więcej po przeprowadzeniu zabiegów, została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Dopiero te działania pozwoliły na ustabilizowanie jej stanu, który nadal określany był jako ciężki. Poważne skutki tego zdarzenia kobieta odczuwa do dziś. 

Prokurator podniósł również, że nawet przy przyjęciu dopuszczenia się przez sprawcę jedynie przestępstwa spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, orzeczona przez sąd kara w dolnych granicach ustawowego zagrożenia jest zbyt łagodna.

Dlatego też prokurator wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez przyjęcie, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim usiłowania dokonania zbrodni zabójstwa i o wymierzenie oskarżonemu kary 15 lat pozbawienia wolności, orzeczenie na rzecz pokrzywdzonej nawiązki w kwocie 20 tysięcy złotych oraz orzeczenie zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 100 m przez okres 15 lat. 

Opracowanie: