Właścicielka amstaffa, który w Krakowie pogryzł pięcioletnią Włoszkę, winna narażenia życia dziecka - orzekł krakowski sąd. Kobieta została skazana na 2 lata wiezienia w zawieszeniu na trzy. pies zaatakował Dziewczynkę w restauracji - właścicielka trzymała zwierzęta na zapleczu lokalu.

Sąd nakazał także wypłatę 100 tys. nawiązki na rzecz poszkodowanej. Ponadto kobieta będzie musiała zapłacić 1,5 tys. złotych grzywny i 4 tys. zł opłat sądowych. Pełnomocniczka włoskiej rodziny domagała się zadośćuczynienia i odszkodowania dla dziewczynki w łącznej kwocie 225 tys. zł, ale sąd nie przychylił się do jej wniosku.

Dziewczynce założono kilkadziesiąt szwów

Po wypadku dziewczynka z obrażeniami głowy, policzka i nosa została przewieziona do szpitala. Założono jej tam kilkadziesiąt szwów, na dalsze leczenie wróciła z rodzicami do Włoch. Obrażenia - jak stwierdziła prokuratura na podstawie opinii biegłych - stanowią ciężki i trwały uszczerbek na jej zdrowiu w postaci zeszpecenia twarzy.

Prokuratura oskarżyła Jolantę O., że pozostawiając dwa amstaffy w otwartym pomieszczeniu restauracji, bez należytego nadzoru i bez założonych kagańców, nieumyślnie naraziła 5-letnią dziewczynkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

W śledztwie Jolanta O. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Powiedziała, że poczuwa się do odpowiedzialności i chciałaby wynagrodzić powstałe u dziecka szkody.

Wcześniej oskarżona nie stawiała się na terminy rozpraw i na jedną z nich miała zostać doprowadzona przez policję. Jej obrończyni wnosiła o warunkowe umorzenie postępowania.

Sąd nie zgodził się na warunkowe umorzenie sprawy

Sąd uznał, że wina oskarżonej nie budzi żadnych wątpliwości. Nie zgodził się na warunkowe umorzenie sprawy z uwagi na jej szczególną drastyczność i z uwagi na to, że nie doszło do pojednania między oskarżoną a rodziną pogryzionej dziewczynki. Wymierzona kara będzie adekwatną odpłatą w stosunku do czynu - stwierdził sędzia Konrad Goździewicz. Podkreślił, że będzie to także sygnał dla innych właścicieli psów.

Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżona nie stawiła się przed sądem na ogłoszenie wyroku, była jednak obecna w budynku. Zarówno jej obrończyni, jak i pełnomocniczka włoskiej rodziny powiedziały dziennikarzom po wyroku, że decyzja, czy będą się odwoływać od wyroku, zapadnie po konsultacji ze stronami.

Sprawa dotyczy wypadku, do którego doszło w Krakowie na początku sierpnia 2009 roku. Włoska rodzina odwiedziła restaurację przy ul. Grodzkiej. Pięcioletnia dziewczynka wraz z dwójką innych dzieci poszła do toalety. Wtedy z zaplecza wyszły dwa amstaffy, należące do właścicielki lokalu. Jeden z psów zaatakował małą Włoszkę, powodując u niej rany kąsane i szarpane, głównie twarzy i głowy.