Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej wszczęła śledztwo w sprawie sobotniego wypadku w kopalni Bielszowice, gdzie w wyniku podziemnego wstrząsu i zawału zginął górnik, a drugi został niegroźnie ranny. Postępowanie będzie prowadzone m.in. pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Informację o rozpoczęciu śledztwa przekazał prokurator rejonowy w Rudzie Śląskiej Adam Grzesiczek.

W dniu dzisiejszym zostało wszczęte śledztwo w sprawie wypadku przy pracy i nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika. W dniu dzisiejszym została też zarządzona sekcja zwłok zmarłego - powiedział. Jak dodał, wstępne ustalenia nie pozwalają stwierdzić przyczyn obrażeń, jakich doznał zmarły górnik. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona w najbliższych dniach.

Odrębne postępowanie w sprawie tąpnięcia i wypadku zbiorowego prowadzi także nadzór górniczy. W rejonie wypadku przeprowadzono wizję lokalną. Grzesiczek zaznaczył, że prowadząc śledztwo prokuratura będzie współpracowała z Okręgowym Urzędem Górniczym.

Z naszej strony na chwilę obecną będzie gromadzona i zabezpieczana dokumentacja związana z tym zdarzeniem. W zależności od wyników będziemy przede wszystkim badali, czy ze strony pracodawcy zostały spełnione wszystkie wymogi związane z bhp, czy nie doszło do nieumyślnego narażenia pracowników na ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć - wyjaśnił prokurator.

Śledztwo zostało wszczęte pod kątem art. 220 par. 1 oraz art. 155 Kodeksu karnego. Pierwszy z tych przepisów stanowi, że "jeśli ktoś, odpowiedzialny za bhp, nie dopełnia wynikającego stąd obowiązku i przez to naraża pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Nieumyślne spowodowanie śmierci jest zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Co się stało w kopalni Bielszowice?

Do silnego wstrząsu w tzw. ruchu Bielszowice - części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej, należącej do Polskiej Grupy Górniczej - doszło w minioną sobotę.

W strefie zagrożenia 780 m pod ziemią znajdowało się trzech górników. Jeden z nich samodzielnie opuścił zagrożoną strefę, nic mu się nie stało. Drugiego, 31-letniego górnika, ratownicy uwolnili z zawału po ok. 15 godzinach akcji ratowniczej. Nie odniósł on poważniejszych obrażeń. Trzeci, 42-letni górnik, zmarł w wyniku doznanych obrażeń. Jego ciało przetransportowano na powierzchnię we wtorek po południu, co zakończyło akcję ratowniczą.

Początkowo szacowano, że wstrząs miał magnitudę ok. 2,5 w popularnej skali Richtera. Po weryfikacji przez specjalistów z Głównego Instytutu Górnictwa okazało się, że wstrząs był silniejszy, o magnitudzie rzędu 2,9. W górniczej skali to tzw. siódemka - jeden z najsilniejszych notowanych na Śląsku wstrząsów.