Żaden z 12 pracowników dolnośląskiego urzędu skarbowego, zamieszanych w sprawę wyłudzenia przez oszustów 5 mln zł, nie poniósł odpowiedzialności. Co więcej, kilku z nich pracuje w... Urzędzie Kontroli Skarbowej, tzw. policji skarbowej.

Kiedy pół roku temu sprawa wyszła na jaw, urzędnicy poprosili o przeniesienie. Zgodę dostali, o sprawie zapomnieli. A winnych nie ma. Postępowanie toczy się wobec 12 osób, ale nie wiadomo, kiedy sprawa będzie miała swój finał. Takie są procedury i przepisy – usłyszeliśmy w urzędzie skarbowym.

Nie możemy działać ad hoc. Są przepisy o służbie cywilnej, z których jasno wynika, jak w takiej sytuacji, kiedy istnieje takie prawdopodobieństwo, że pracownik zawinił, jak należy postępować. By można było udzielić takiemu pracownikowi nagany czy zwolnić go z pracy, trzeba przejść przez tę całą procedurę, by nie było takiej sytuacji, że osoba niewinna nie była skazana - wyjaśnia Iwona Sługocka z izby skarbowej.

Szkoda tylko, że takie delikatne procedury nie obowiązują urzędu skarbowego przy karaniu zwykłych podatników, którzy popełniają niezamierzone błędy, nie idące w miliony złotych. Sprawę wyłudzenia 5 milionów złotych bada także wrocławska prokuratura.