Prokuratura w Ostrołęce przygotowała wnioski o areszt dla 12 z 20 zatrzymanych członków "grupy mokotowskiej". Zatrzymanym wczoraj bandytom postawiono zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, posiadania broni bez zezwolenia, więzienia ludzi i wymuszania pieniędzy.

Wczoraj rano 300 funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i policyjnych antyterrorystów wkroczyło do 25 mieszkań w Warszawie i okolicach. Mogę oficjalnie powiedzieć, że "grupa mokotowska" przestała istnieć - powiedział Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. Zatrzymano 20 osób, w tym czterech liderów gangu - Karola, Szlugu, Skrzata i Jarka.

Gang specjalizował się w napadach na tiry, praniu brudnych pieniędzy, handlu bronią i narkotykami. Przestępcy planowali też uprowadzenia policjantów i prokuratorów.

Według policji w Warszawie i okolicach nie działa już żaden znaczący gang. Piotr Pytlakowski, publicysta "Polityki" specjalizujący się w opisywaniu przestępczości zorganizowanej, optymizmu policjantów nie podziela. Jego zdaniem grupa może szybko się odrodzić. W miejsce tych, którzy są zatrzymani, aresztowani, skazywani, przychodzą następni. Prawdopodobnie tak będzie w tzw. grupy mokotowskiej. Z resztą nazwy mają coraz mniejsze znaczenie, bo etykieta „gang mokotowski”, czy „gang wołomiński” to jest tylko nazwa. Natura nie znosi próżni. Jeżeli są możliwości nielegalnego zarabiania pieniędzy, to przestępcy będą chętni, żeby taką lukę zapełnić - stwierdził. Dziennikarz zwrócił uwagę, że policja nie zatrzymała do tej pory domniemanego przywódcy grupy Rafała Sz., pseud. Szkatuła.

CBŚ zajmowało się gangiem mokotowskim od trzech lat.