Już od 5 maja Polska stanie się obiektem szczególnego eksperymentu. Sejm się nie rozwiąże, premier złoży dymisję, której prezydent nie przyjmie. Premier będzie więc rządził, prowadząc też aktywną kampanię na rzecz nowej partii.

Efektem będzie przetestowanie pierwszego w świecie modelu sprawowania rządów, w którym wszyscy będą w opozycji. Najdalej w nowatorstwie idzie premier. Nie tylko tworzy opozycję, ale robi to poza Sejmem.

Z tego właśnie powodu do opozycji wobec rządu będzie musiała przejść lewica, do tej pory dzielnie wspierająca rząd. Banalne przy tym wydaje się zachowanie dotychczasowej opozycji, która pozostanie w opozycji – do opozycji spod znaku premiera, jak i do nowej, opozycyjnej lewicy.

Co ciekawe, w opozycji będzie też prezydent, który dymisji opozycyjnego premiera nie przyjmie, a opozycyjne SLD skrytykuje za przeciąganie agonii (opozycyjnego) Sejmu.

Najciekawsze jednak jest to, że ten absurdalny układ pozostanie stabilny i trwały aż do jesiennych wyborów. Socjologie już dawno stwierdzili, że w wyborach największe szanse ma właśnie opozycja…