Zniechęceni niskimi płacami urzędnicy uciekają z ministerstw. Pracownicy administracji publicznej w Polsce są na szarym końcu europejskiej listy zarobków. Dotyczy to także ministerialnych urzędników. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Tylko z resortu zdrowia w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy odeszło 140 osób, czyli 1/4 tam zatrudnionych. Z podobnymi problemami zmagają się też inne ministerstwa.

Administracyjny chaos, zero ustaw, zero rozporządzeń i absolutny paraliż pracy ministerstw – tak może wyglądać obraz rządowej administracji za kilka lat. Z dnia na dzień resorty mają coraz większe problemy z utrzymaniem pracowników. Średnie zarobki w resorcie zdrowia to niewiele ponad 3000 złotych netto. Zarobki referenta w resorcie środowiska to 1300 złotych brutto. A jeśli ktoś zaczyna tam pracę, może liczyć na 1100 złotych brutto.

Dlatego w ministerstwach zatrudniają się teraz ci, którzy nie znaleźli pracy gdzie indziej, albo młodzi, zdolni i wykształceni, którzy pracę w administracji traktują jak szansę na darmowe doszkalanie i trampolinę do kariery w sektorze prywatnym. Tam zarobki na podobnych stanowiskach są czasem czterokrotnie wyższe.

Dlatego wyższe pensje to jedyna recepta. Na to się jednak nie zanosi. W projekcie budżetu 2009 nie ma wzmianki o podwyżkach dla budżetówki.