Prawie 425 tysięcy złotych wydali z kart kredytowych od listopada do lipca ministerialni urzędnicy gabinetu Donalda Tuska. W samym tylko lipcu wydatki opiewają na sumę prawie 48 tysięcy. Dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki otrzymał wreszcie długo oczekiwany raport na ten temat.

Za długim oczekiwaniem na raport stoi raczej urzędnicza powolność, niż cokolwiek innego. Raport dowodzi bowiem, że ten gabinet - nawet ministerstwo rozwoju regionalnego, które od listopada wydało już prawie 170 tysięcy złotych – ostrożniej korzysta z kart niż poprzednicy. Rzadziej płaci nimi w hotelach, restauracjach czy taksówkach. Radykalnie spadły też wydatki prywatne ministrów. Te, które pozostały, to promil w karcianych statystykach. W dodatku pieniądze zostały już zwrócone do państwowej kasy.

Rekordzistą jeżeli chodzi o płatności jest były już wiceminister, dzisiejszy wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Witold Waszczykowski, który w ciągu ostatnich miesięcy wydał ponad 8 tysięcy. Chętnie z kart korzystali też minister środowiska i kilku wiceministrów. Największym karcianym pechowcem okazał się wiceszef resortu gospodarki, który nie zdążywszy nacieszyć się kartą, zgubił ją za co musiał zapłacić 15 złotych.

W resorcie kultury kartami kredytowymi urzędnicy płacą wyłącznie za usługi gastronomiczne. Inne ministerstwa przede wszystkim za hotele czy transport. To tylko wydatki służbowe; prywatnych niemal nie odnotowano.

Na co dokładnie wydawano pieniądze? Posłuchaj relacji naszej dziennikarki Agnieszki Burzyńskiej:

Julia Pitera obiecywała ujawnić ten raport jeszcze w czerwcu; obietnicę powtórzyła w poniedziałek w Kontrwywiadzie RMF FM. We wtorek Donald Tusk mówił, że zestawienie wydatków otrzymamy najdalej w środę. Trochę później, ale poznaliśmy raport - z rządowych obietnic wywiązał się w końcu szef gabinetu politycznego premiera - Sławomir Nowak.