Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie podejrzenia nacisków, które na kontrolerów miał wywierać wiceprezes NIK Tadeusz Dziuba - dowiedział się reporter RMF FM. Chodzi o postępowanie, które prokuraturze nakazał prowadzić sąd, bo wcześniej odmówiła wszczęcia śledztwa.

Śledczy w uzasadnieniu napisali, że zachowanie wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli nie było przestępstwem. Tę decyzję podjęli między innymi po przesłuchaniu Tadeusza Dziuby, co polecił prokuraturze sąd. Nie widzieli powodów dalszego prowadzenia sprawy.

NIK jednak nie zgadza się z tą decyzją i zaskarżyła ją do sądu.

Według szefa Izby Mariana Banasia, jego zastępca naciskał na kontrolerów, by złagodzili niewygodne dla rządzącej partii wyniki kontroli w sprawie pomocy międzynarodowej udzielanej przez kancelarię premiera.

Śledczy prowadzą natomiast inne śledztwo dotyczące wiceprezesa Dziuby - w sprawie obstrukcji przy głosowaniach w Kolegium Izby. Pierwotnie prokuratura także odmówiła działań - ich podjęcie ponownie nakazał sąd.

Czego dokładnie dotyczyło zawiadomienie?

Śledztwo dotyczyło podejrzeń przekroczenia uprawnień przez Tadeusza Dziubę od 20 kwietnia do 20 lipca zeszłego roku.

Po pierwsze chodzi o "bezprawne wpływanie na kontrolerów NIK w celu pominięcia procedur określonych w Zarządzeniu Nr 9/2020 prezesa Najwyższej Izby Kontroli z dnia 5 lutego 2020 r. oraz dokonywanie zmian wyników kontroli na korzyść jednego z kontrolowanych organów państwowych po przeprowadzeniu kontroli "Realizacja zadań administracji publicznej w zakresie udzielania pomocy humanitarnej poza granicami Polski".

Kolejny punkt zawiadomienia dotyczył "nieuprawnionego korygowania projektu wystąpienia pokontrolnego, wpływania na wyniki kontroli oraz wywierania nacisków na kontrolerów po przeprowadzonej w Ministerstwie Edukacji Narodowej kontroli Wykonanie budżetu państwa w 2019 r. w części 30 - oświata i wychowanie".

Opracowanie: