Po burzliwym tygodniu, naznaczonym najpierw strajkiem powszechnym, potem masowymi demonstracjami i zamieszkami w których zginęło 15 osób, a wreszcie zamachem stanu i obaleniem prezydenta Hugo Chaveza, Wenezuela ma nowe władze. Były prezydent przebywa w areszcie wojskowym w forcie Tiuna. Armia nie zgodziła się, by obalony prezydent udał się na emigrację na Kubę.

Tymczasowym prezydentem, a zarazem premierem rządu został Pedro Carmona Estanga, przewodniczący jednej z największych organizacji biznesmenów w kraju. Carmona zapowiedział, że wybory prezydenckie odbędą się w ciągu roku, a parlamentarne - najpóźniej w grudniu. Na razie rozwiązał zgromadzenie narodowe, odwołał sędziów sądu najwyższego i prokuratora generalnego. Anulował też blisko 50 kontrowersyjnych ustaw dotyczących przemysłu i rolnictwa, które wprowadziła poprzednia ekipa.

Przewrót w Wenezueli wywołał rozmaite reakcje na świecie. Przywódcy 19 krajów Ameryki Łacińskiej skupionych w tak zwanej Grupie z Rio potępili zamach stanu i oświadczyli, że nie uznają tymczasowych władz wenezuelskich. Natomiast amerykański Biały Dom winą za rozwój wypadków obarczył samego Chaveza. We wspólnym oświadczeniu z Hiszpanią, Stany Zjednoczone napisały kilka godzin później, że mają nadzieję na jak najszybszy powrót demokracji w Wenezueli. Natomiast światowe kręgi gospodarcze przyjęły obalenie Chaveza z ulgą - na światowych giełdach nieznacznie spadła cena ropy naftowej. Wenezuela jest 4. na świecie eksporterem tego surowca, a przedłużający się strajk powszechny mógłby zagrozić dostawom.

12:40