Obiecali, przyznali, a potem... odebrali. Mowa o stypendium socjalnym dla córki pana Andrzeja Redy ze wsi Wojnity na Warmii. Dziewczynka przez rok dostawała pieniądze, by nagle dowiedzieć się, że już na nie nie zasługuje. Urząd gminy w Pieniężnie, wbrew założeniom programu stypendialnego, przestał wypłacać pieniądze licealistce.

Ani dziewczynce, ani jej rodzicom nie wyjaśniono decyzji urzędu gminy.Dziecko przyszło do domu z płaczem. Miała dostać stypendium i nie dostała. Ta pomoc była nam potrzebna. Ja nie mam pracy, żona zarabia 750 zł - mówi ojciec dziewczynki.

Bożena Pietnoczka, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pieniężnie, tłumaczy, że w gminie jest bardzo dużo dzieci znajdujących się w trudnej sytuacji. Władzom zależało na tym, by i one mogły skorzystać ze stypendium: Nam zależy na tym, żeby dać, chociaż przez rok, szansę poprawić swoje wyniki albo zamieszkać w internacie kolejnemu dziecku.

Jednak rodzice dotychczasowej stypendystki uważają, że ich córkę skrzywdzono. Program stypendium wyraźnie zaznacza, w jakich okolicznościach można wykluczyć dziecko z programu: jeżeli powtarza ono rok lub przerwa naukę. A przecież nic takiego się wydarzyło.

Nie można w ten sposób postępować, żeby biednym dzieciom dawać nadzieję na dalszą naukę, udzielić im pomocy, a potem im tę pomoc odebrać - uważa Andrzej Redo.

23:45