4,5 miliona złotych brakuje na utrzymanie przeprawy promowej w Świnoujściu. Jak wyliczyli urzędnicy, w przyszłym roku potrzeba na to co najmniej 26,4 mln złotych. Subwencja drogowa, jaką miasto otrzymuje z budżetu państwa, ma wynieść zaledwie 22 miliony.

Gdyby miasto chciało, aby brakującą kwotę "wyłożyli" szczecinianie, na każdego mieszkańca wyszłoby 112 złotych. Ale pomysł dodatkowego podatku nie wchodzi w rachubę; oznaczałby dla prezydenta miasta polityczne samobójstwo.

Z tego też powodu miasto rozważa wprowadzenie biletów na prom kursujący w dzielnicy Karsibórz. Z przeprawy korzystają wszyscy przyjezdni oraz samochody ciężarowe. W tym przypadku jednak decyzja należy do radnych. Warto także przeanalizować, czy taki ruch w ogóle były opłacalny. Wszak wiele lat temu bilety funkcjonowały, ale administracyjne koszty ich sprzedaży przekraczały wpływy.

Najbardziej prawdopodobne jest więc inne rozwiązanie. Trzeba będzie dokonać kilku radykalnych cięć w budżecie miasta i znaleźć potrzebne pieniądze.

Odbędzie się to kosztem innych wydatków komunalnych - przyznaje prezydent Janusz Żmurkiewicz. A to oznacza - jak dodaje - mniejsze nakłady na sprzątanie miasta, utrzymanie zieleni i zapewne część inwestycji. Nie możemy jednak sobie pozwolić, by promy stanęły. Nawet częściowe ograniczenie przepraw oznacza dla Świnoujścia komunikacyjny zawał. Promy to nasz układ nerwowy, którego paraliż oznacza śmierć dla miasta, śmierć dla turystyki, śmierć dla uzdrowiska.

Zanim jednak ziści się najczarniejszy scenariusz samorządowcy, liczą na wsparcie zachodniopomorskich posłów. Chcą, by wymogli na rządzie zwiększenie subwencji drogowej. Prezydent będzie poruszał ten problem także podczas spotkań kolegiów samorządowych, Związku Miast Polskich, Związku Powiatów Polskich i Komisji Trójstronnej.