Jak ustalić ilu posłów przyszło na obrady Sejmu? W czasie posiedzeń przez dwie godziny w kuluarach wyłożone są listy z nazwiskami, na których każdy parlamentarzysta powinien się podpisać. Tak mówi regulamin. Brak podpisu to strata jednej trzydziestej poselskiej diety.

Wczoraj o godzinie jedenastej, czyli w momencie zabierania list, brakowało 136 podpisów. I tak na przykład zabrakło parafki Tomasza Tomczykiewicza, Sławomira Nowaka, Joachima Brudzińskiego i Jana Ołdakowskiego. Czy to oznacza, że ci parlamentarzyści stracą dietę? Niekoniecznie.

Okazuje się bowiem, że część tych nieobecnych, w Sejmie jednak była. Nasza reporterka Agnieszka Burzyńska spotkała ich na sejmowym korytarzu - Tomczykiewicz brylował przed kamerami, Nowak i Ołdakowski przemykali przez kuluary.

Posłowie przyznają, że list nie podpisali, bo się śpieszyli się. Zwykle posłowie w takich sytuacjach chodzą do sekretariatu, jeżeli tego dnia byli od rana w Sejmie, i podpisują się w sekretariacie marszałka - wyjaśniają.

Po co w takim razie listy obecności? To chyba relikt epoki przedelektronicznej, kiedy to posłowie nie byli w stanie inaczej udowodnić, że się w Sejmie pojawili. Wtedy też można było w trybie awaryjnym podpisywać listy u marszałka. Ot, taka sejmowa tradycja, co tam regulamin.