Andrzej Majkowski nie zamierza podawać się do dymisji. Szef prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych przyznał, że tak jak opisała "Gazeta Polska" - w 1968 roku wygłosił referat, którego treść ocenia jako kłamliwą i niegodną. Majkowski wzywał w nim do zaostrzenia antysemickich czystek. Akcja Wyborcza Solidarność uważa, że prezydent powinien zdymisjonować swego ministra. Podobną opinię wyrażają politycy Unii Wolności.

"Domagamy się konsekwentnego oczyszczenia partii i aparatu państwowego z syjonistów i rewizjonistów" - miał wówczas mówić Majkowski. Jerzy Wierchowicz, szef klubu parlamentarnego Unii Wolności uważa, że osoby, które tworzyły Marzec ’68 doprowadziły do tego, że wielu obywateli wyjeżdżało, nie z własnej woli, z naszego kraju. Takie osoby nie powinny być w najbliższym otoczeniu prezydenta: "A jeżeli prezydent chce być wiarygodny w tym co mówi, jeżeli chce reprezentować nas wszystkich choćby 20 lipca w Jedwabnym, w takiej sytuacji pan minister Majkowski powinien zrezygnować ze swojej funkcji, ponieść konsekwencje tego co powiedział 33 lata temu" - mówi poseł Unii Wolności. Andrzej Potocki powiedział sieci RMF, że nie wolno tolerować żadnych przejawów rasizmu, nawet tych sprzed 33 lat. "Obojętność wobec Majkowskich, obojętność wobec Kołodków, obojętność wobec tych napisów, które każdy z nas mija kiedy przejeżdżamy przez polskie drogi i tam na przystankach autobusowych różni skinheadzi wypisują obrzydlistwa. To jest właśnie najgorszy grzech. Im jest tak naprawdę wszystko jedno czy Andrzej Majkowski mówił o Żydach, Rumunach, Cyganach czy Murzynach. Każdy akt rasizmu, akt podpisania się pod deklaracją faszystowską musi zostać ukarany, a nie nagrodzony" - powiedział Potocki. Przeciwko obecności Majkowskiego w Kancelarii Prezydenta protestuje też Stefan Niesiołowski. Poseł ZChN powiedział, że parlamentarzyści Akcji rozpoczęli zbieranie podpisów pod oświadczeniem w sprawie zarzutów wobec prezydenckiego ministrowi: "Ma to być protest przeciwko temu, że prezydent przeprasza w imieniu całego narodu za Jedwabne, a jednocześnie jego najbliższy współpracownik ma na sumieniu antysemickie działania, jako działacz ZMS w 1968 roku." - powiedział Niesiołowski.

Atak na Majkowskiego odpiera Janusz Zemke z SLD "Takie decyzje należałoby pozostawić prezydentowi". O ile zgadza się on z twierdzeniem szefa UW, że w polityce przedawnień nie ma, to jednak politycy także są ludźmi i mieli prawo w młodości popełniać błędy: "Ten błąd, który miał miejsce kilkadziesiąt lat temu, nie wiąże się w żaden sposób z aktywnością ministra Majkowskiego" – mówi Zemke. Zdaniem Tadeusza Iwińskiego z SLD każdy ma prawo do błędów. "Trzeba mieć prawo do ewolucji poglądów i jeżeli pan minister Majkowski wypowiedział się samokrytycznie o swojej wczesnej działalności to myślę, że jest rzeczą prezydenta, żeby on zdecydował czy pozostawi go na swoim zapleczu politycznym, czy nie" - powiedział Iwiński.

Sam Majkowski odpowiada, że antysemitą nie jest i nie zamierza składać rezygnacji, zaś swoją wypowiedź sprzed lat ocenia jako "kłamliwą i niegodną". "Tak było, prawdy nie zamierzam tuszować. Rzeczywiście wygłosiłem taki referat jako sekretarz ZMS-u do spraw młodzieży uczącej się. Po 33 latach mogę tylko tyle powiedzieć, że ubolewam, że dałem się wkomponować w tę sytuację. Czytam te słowa z zażenowaniem i wstydem, zresztą już wkrótce po tym żałowałem i żałuję do dzisiaj, że dałem się wykorzystać w tej kampanii propagandowej. Wielu tych ludzi, których znałem i znam do dzisiaj bardzo dobrze, osobiście przepraszałem" – powiedział Majkowski. Posłuchaj reportera radia RMF FM Tomasza Skorego:

Według "Gazety Polskiej" Majkowski w 1968 roku był sekretarzem zarządu głównego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Miał pisać m.in.: "Uważamy, że usunięcie z partii i stanowisk jest jedynie pierwszym etapem na drodze konsekwentnego rozliczenia się za czyny ludzi współwinnych poważnych wypaczeń życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego. Domagamy się konsekwentnego oczyszczenia partii i aparatu państwowego z syjonistów i rewizjonistów". "Nikt nam nie zamknie ust straszakiem antysemityzmu wtedy, gdy piętnujemy syjonistów i ich rasistowską ideologię" - deklarował wtedy według "GP" Majkowski. A o przywódcach ówczesnych studenckich protestów mówił: "Nie widzieliśmy ich w czasie wakacji w hufcach pracy... Nikt z nich nie musiał spędzać wakacji pomagając ojcu na roli. Za to urlopy swoje spędzali w Paryżu, Londynie czy Rzymie". I wzywał swoich kolegów z ZMS: "Musimy uwolnić naszą organizację od ludzi biernych, konformistów czy wręcz naszych przeciwników (...) Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której członkowie ZMS zadeklarują się, po czyjej stronie się opowiadają". Dziś Majkowski odpowiada w Kancelarii Prezydenta za sprawy zagraniczne.

foto RMF FM

08:00