Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące Urzędu Morskiego w Gdyni i nadzorowania inwestycji związanej z oczyszczaniem toru wodnego prowadzącego do Portu Północnego w Gdańsku. Chodziło o ewentualne niedopełnienie obowiązków przez urzędników. W piasku, który był wybierany z dna toru wodnego, a potem posłużył do tak zwanej refulacji plaż, znaleziono niebezpiecznego obiekty – między innymi pociski - mimo że wcześniej urzędnicy zlecili ich usunięcie.

Sprawę od stycznia zeszłego roku badał Wydział do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Śledztwo zostało umorzone, bo uznano, że nie doszło do żadnego przestępstwa. Zgromadzony obszerny materiał dowodowy nie dał podstaw do stwierdzenie, aby doszło do niedopełnienia przez pracownika Urzędu Morskiego obowiązków - informuje RMF FM Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Obowiązkami tymi było nadzorowanie właściwej realizacji umowy na oczyszczanie dna morskiego z tzw. materiałów  ferromagnetycznych, w tym wybuchowych. Chodzi o dno toru wodnego prowadzącego do Portu Północnego w Gdańsku. Przetarg w tej sprawie wygrało Przedsiębiorstwo Robót Czerpalnych i Podwodnych w Gdańsku. Sprawdzany był także wątek wypłacenia wykonawcy pełnego, wynikającego z umowy wynagrodzenia, mimo nieprawidłowego wykonania przedmiotu umowy, co mogło narazić Skarb Państwa na kilkumilionową stratę.

W śledztwie badano w szczególności  kwestie  prawidłowości  wykonania  umowy i zasadność  wypłacenia  wynagrodzenia  w kontekście odpowiedzialności karnej za ewentualne uchybienia. W tym zakresie wykonano szereg czynności procesowych. Ustalono, że w celu zapewnienia prawidłowego i terminowego wykonania prac ustanowiono Inżyniera Kontraktu. Bieżące postępy prac były dokumentowane m.in. dziennymi kartami pracy ekipy nurków - minerów, raportami z prowadzonych prac składnych przez przedsiębiorstwo, a także protokołami  spotkań Rady Budowy. Prace prowadzone były na czynnym torze wodnym, a ich   postęp uzależniony był m.in. od warunków pogodowych i ruchu statków. Okoliczność ta  mogła mieć znaczenie dla później  ujawnionych obiektów - informuje RMF FM Grażyna Wawryniuk. Co ciekawe, prokurator, by dokonać opisanych wyżej ustaleń, w tym tych związanych z warunkami pogodowymi i ruchem statków, nie zlecał żadnym biegłym przygotowania specjalistycznych opinii. 

Wydobyto m.in. dwa pociski artyleryjskie

Prokuratorzy przyznają, że w śledztwie ustalono, że łącznie w trakcie prac refulacyjnych wydobyte zostały 3 tak zwane niebezpieczne obiekty, w tym dwa pociski artyleryjskie kalibru około 210 mm.

W czerwcu 2019 roku jako pierwsi informowaliśmy o tym, że podczas prac związanych z poszerzeniem plaż między innymi nad Zatoką Gdańską (służył do tego piasek wydobywany właśnie z dna toru wodnego Portu Północnego w Gdańsku) znajdowany były niebezpieczne obiekty, w tym zapalniki bomb. Informowaliśmy wtedy o co najmniej 6 niebezpiecznych obiektach i trzykrotnej konieczności przerywania prac. W wyniku znalezisk wykonawca prac - belgijska spółka Jan De Nul - musiała zatrudnić specjalistyczną firmę, do sprawowania tzw. nadzór saperskiego. Za pracę tej firmy zapłacić musiał Urząd Morski.

Urzędnicy przyznali też wtedy, że nie zweryfikowali jakości prac polegających na oczyszczaniu dna. Nie mieli jednak wątpliwości, ani zastrzeżeń co do efektów tych prac i zakładali, że zostały wykonane rzetelnie. Urząd Morski nie był zobowiązany do nadzorowania prac, niemniej jednak powołał Inżyniera Kontraktu celem zapewnienia terminowego i prawidłowego wykonania prac - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w odpowiedzi na pytania dotyczące umorzonego śledztwa. 

Opracowanie: