W Mysłowicach na Śląsku strażacy od 11:00 walczą z pożarem dachu łączącego cztery budynki mieszkalne. Mieszkańców wszystkich budynków ewakuowano. Na szczęście nikt nie został ranny. Jednak wszystkie mieszkania na ostatnich piętrach są zniszczone. Akcję utrudnia fakt, że mogą zapalić się płyty ocieplające budynek.

Pożar wybuchł na dachu w czasie prowadzenia prac remontowych. Najpierw zapaliła się smoła, którą klejono papę. Potem ogień sięgnął butli gazowej, którą mieli ze sobą robotnicy – jej wybuch spowodował błyskawiczne rozszerzenie się pożaru. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Doszczętnie spalił się natomiast dach budynków o powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych. Mieszkania na ostatnim piętrze są doszczętnie zniszczone – ich lokatorzy ze łzami w oczach obserwowali akcję. Inni byli wzburzeni: „Jak to możliwe, że strażakom zabrakło wody po kilkunastu minutach gaszenia pożaru?” – zastanawiali się. Komendant mysłowickiej straży przyznał, że takie zdarzenie miało miejsce, jednak dodał że natychmiast wezwano pomoc. Mimo to, mieszkańcy twierdzą, że właśnie te kilkanaście minut wystarczyło by zaczął płonąć dach także ostatniego z bloków. Teraz jednak ważniejsze jest opanowanie ognia, który zaczął już trawić płyty ocieplające budynek. W Mysłowicach była nasza reporterka Anna Talarek. Posłuchaj:

Foto: Marek Adamik RMF

13:20