43-letni bosman sztabowy, służący jako ratownik na śmigłowcach ratowniczych Marynarki Wojennej, zginął w wypadku na lotnisku w Gdyni Babich Dołach. Do tragedii doszło w czasie rutynowych ćwiczeń.

Jak poinformował rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej kmdr por. Bartosz Zajda, do wypadku doszło w czasie tzw. próby śmigłowca przeprowadzanej codziennie rano, gdy zmieniają się załogi dyżurnego śmigłowca ratowniczego. W ramach próby sprawdzana jest maszyna, procedury łączności, wykonuje się też elementy pilotażu i podejmowania rozbitków. Jednym z wykonywanych elementów w ramach takiej próby jest opuszczanie i podejmowanie podwieszonego na linie ratownika. Podczas wykonywania tego elementu oblotu ratownik pokładowy spadł na ziemię - poinformował rzecznik.

Zajda dodał, że po wypadku ratownikowi natychmiast udzielono pomocy i przetransportowano go śmigłowcem do szpitala w Gdańsku Oliwie. Cztery godziny później, pomimo wysiłków lekarzy, ratownik zmarł - poinformował Zajda.

Przyczyny wypadku nie są znane. Miejsce zdarzenia zabezpieczyła Żandarmeria Wojskowa, a okoliczności zbada prokurator. Wyjaśnieniem przyczyn tragedii zajmie się także Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

Dariusz Szymański, który uległ wypadkowi, służył w Marynarce Wojennej od 1990 roku. Przez 18 lat był ratownikiem na śmigłowcach ratowniczych typu "Anakonda", Mi-14PS i Mi-2 RM. W międzyczasie, przez 2 lata był także instruktorem Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków WP. Uczestniczył w wielu akcjach ratowniczych na morzu i na lądzie. Za udział w akcji ratowania powodzian w 1997 roku był odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność.