Po raz kolejny przy wspólnym stole zasiądą dziś przedstawiciele strajkujących górników w „Budryku” i zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie będzie natomiast nikogo z trzynastu organizacji związkowych z jastrzębskiej spółki, bo nie widzą oni sensu w spotkaniach, które do niczego nie prowadzą.

W ornontowickiej kopalni około 300 górników wciąż strajkuje, ponad tysiąc podpisało oświadczenia, że chcą wrócić do pracy. W tej chwili jednak nie widać takiej możliwości.

Obie strony, czyli zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej i strajkujący, pozostają przy swoim i nikt nie ma zamiaru zmieniać swojego stanowiska. Zarząd ma o to pretensje do przedstawicieli strajkujących, a strajkujący do zarządu. Upór zarządu jastrzębskiej spółki powoduje, że nie pracujemy. Będziemy protestować tak długo, jak długo starczy nam na to sił - twierdzą górnicy.

Tej sytuacji mają już dosyć także związki zawodowe z jastrzębskiej spółki. Nie chcą już uczestniczyć w żadnych rozmowach i boją się likwidacji kopalni. Prezes jednak zapewnia:

Na pewno nie ma mowy, że my coś z tą kopalnią zrobimy innego niż wznowienie wydobycia. Problem tylko, kiedy będziemy mogli to zrobić.