Dokładnie miesiąc od wyborów miały komitety na usunięcie swoich plakatów. Po tym czasie ruszyła wielka inwentaryzacja i wreszcie czyszczenie pozostałości po bilbordach. Ekipy musiały zaglądać w różne miejsca.

Plakaty były wszędzie - na latarniach, na skrzynkach energetycznych, na pojemnikach na zużytą odzież czy na pojemnikach do segregacji odpadów. Najczęściej były tam, gdzie wisieć nie powinny - opowiada Iwona Fryczyńska, rzeczniczka Zarządu Oczyszczania Miasta.

Komitet Platformy zapłacił już za wyręczenie od sprzątania po kandydatach. PiS podejrzliwie poprosił o dowody, ale ekipy na szczęście najpierw fotografowały, to co miały usunąć. Żadnego odzewu nie ma na razie z komitetu SLD. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.