Wiktor Juszczenko, zaprzysiężony wczoraj na nowego prezydenta Ukrainy, już dziś odbędzie swoją pierwszą podróż zagraniczną. W Moskwie spotka się z Władimirem Putinem.

Juszczenko musi jasno określić, jak bardzo zamierza skierować Ukrainę w stronę Europy i jak bardzo oddalić ją od Rosji - piszą zachodni komentatorzy o dzisiejszym spotkaniu nowego prezydenta Ukrainy z gospodarzem Kremla Władimirem Putinem.

Wczoraj podczas dnia zaprzysiężenia zwycięzca „pomarańczowej rewolucji” ani słowem nie wspomniał o Rosji, deklarował za to, że miejsce Ukrainy jest w Unii Europejskiej. Dziś jednak Wiktor Juszczenko rozmawiać będzie nie z unijnymi przywódcami, a z prezydentem Rosji.

Można przypuszczać, że sąsiedztwo ukraińsko-rosyjskie będzie szorstkie, ale nasi wschodni sąsiedzi wierzą, że już nigdy nie będą zmuszeni do ślubu z Rosją.

Niezależność to rzecz najważniejsza – mówią Ukraińcy – ale Rosja to nasi bracia, byle nie wtrącali się do kijowskich spraw – podkreślają. Rosja wszystko zrozumie, może przedtem nie tak myśleli, nie tak robili, ale uwierzcie, po drugiej turze w Rosji zastanowili się.

Czy w związku ze zmianą na Ukrainie i polskim zaangażowaniem w „pomarańczową rewolucję” interesy naszego kraju w Rosji nie są zagrożone? Zdaniem Konstantina Kosacza, przewodniczącego komisji do spraw międzynarodowych w rosyjskiej Dumie, nie.

Absolutnie wszystkie zainteresowane państwa, w tym Polska i Rosja, popełniły mnóstwo błędów. Myślę za to, że była to świetna lekcja dla nas wszystkich. Nie chciałbym, aby stało się to problemem w naszych stosunkach. Musimy jednak jak najszybciej przejść przez ten okres, który był rzeczywiście bardzo bolesny, i zapomnieć o nim jak o strasznym śnie. Gdyż w gruncie rzeczy dylemat - Ukraina z Rosją czy Ukraina z Europą - jest nieprawdziwy, wymyślony. To błąd i nie wolno zastanawiać się, kto w tej sytuacji wygrał, a kto przegrał. Przegrali wszyscy! Okazało się bowiem, że piękne słowa dyplomatów o budowie zjednoczonej Europy są nie więcej niż mitem.