Donald Tusk po spotkaniu z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim poinformował, że politycy rozmawiali o zagrożeniu, jakim może być agresja i prowokacja obecne w niektórych mediach, przede wszystkim - podkreślił - tych "w pełnej dyspozycji PiS". Były premier skrytykował także działania rządu ws. pandemii koronawirusa. Jego zdaniem rząd zajmował się "bardzo dwuznacznymi interesikami", zamiast walką z wirusem.

Rozmawialiśmy także o tym, jak dużym zagrożeniem w polskim życiu publicznym może być agresja i zaprogramowana nienawiść czy prowokacja, które są obecne zarówno w niektórych mediach, na niektórych forach, mediach społecznościowych, przede wszystkim w tych mediach, które są w pełnej dyspozycji PiS-u, w tych partyjnych mediach - powiedział Tusk na konferencji po spotkaniu z Tomaszem Grodzkim.

Stwierdził przy tym, że niektóre media "zaimponowały" mu w ostatnich dniach swą "konsekwencją w agresji i nienawistnym interpretowaniem rzeczywistości". Ale to, co jest naprawdę problemem, bo wczoraj mieliśmy tego przykład, to to w jaki sposób ta fala nienawiści organizowana przez PiS i niektórych - no nazwijmy to - też dziennikarzy, ma bezpośrednie później odbicie na zachowania ludzi - zaznaczył.

Tusk nawiązał do śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Pamiętamy też, jak wielkie znaczenie w budowaniu atmosfery nienawiści w niektórych, niedużych i nielicznych, ale agresywnych grupach ludzi, jak wielkie znaczenie odegrała tzw. telewizja publiczna - powiedział.

Nawiązał do zdarzenia, które miało miejsce w poniedziałek w Szczecinie, podczas składania przez niego kwiatów przed Pomnikiem Czynu Polaków. Zostałem bezpośrednio jakby zaatakowany przez obecną tam kobietę. Rzuciła się w moją stronę z pięściami. Inni ludzie próbowali ją powstrzymać, doszło do szarpaniny - relacjonował Tusk. Później, kilku szczecinian podeszło i powiedziało mi, że wiedzieli, że tak się stanie. Wiedzieli kto ją przywiózł i jakie miała zadanie do wykonania - dodał.

Następnie w telewizji publicznej oglądamy interpretację tych zdarzeń, nawet z udziałem ministrów rządu, nawet minister (Jacek) Sasin postanowił opisać tę sytuację jako brutalny atak moich zwolenników i narastającą agresję - mówił Tusk. No i w to oczywiście wmontowana jest wielka machina propagandowa PiS-u - dodał.

Tusk ocenił, że dziś, gdy "władza ma do dyspozycji wszystkie służby, media publiczne, w tym TVP Info", jak również "gotowość do szerzenia agresji i nienawiści", to - jak dodał - "nam tych instrumentów niewiele pozostaje".

I tak naprawdę jedynym instrumentem, żeby się bronić przed agresją i nienawiścią, jest mówienie tego, co się naprawdę widzi, od razu, bez żadnych przesłon - podkreślił Tusk.

Tusk krytykuje "zaniechania i machlojki"

Tusk oraz Grodzki zostali także poproszeni o ocenę ostatnich działań prokuratury, m.in. decyzję o umorzeniu śledztwa ws. zakupu respiratorów.

Destrukcja wymiaru sprawiedliwości, począwszy od sądownictwa poprzez służalczą prokuraturę, Trybunał Konstytucyjny czy Sąd Najwyższy przybrała takie rozmiary, że nie martwimy się tym tylko my, ale martwi się tym cała Europa i pół świata, co znajduje wyraz w działaniach podejmowanych przez Trybunał Sprawiedliwości UE, czy Europejski Trybunał Praw Człowieka - mówił Grodzki. Jego zdaniem za brak respiratorów zapłaciliśmy "krwawą cenę". 

Z kolei Tusk powiedział, że w czasie, kiedy na całym świecie przygotowywano się na kolejne fale pandemii, ludzie odpowiedzialni za walkę z pandemią w Polsce zajmowali się "bardzo dwuznacznymi interesikami".

Wskazywał, że "zaniechania, machlojki i brudne interesy" spowodowały, że polskie państwo było gorzej, niż inne państwa, przygotowane na pandemię Covid-19. Zwracał uwagę, że Polska ma jedną z najwyższych na świecie i najwyższą w Europie śmiertelność z powodu pandemii.

To nie jest wina PiS-u ani rządu, że w Polsce była, jest pandemia i że w Polsce tysiące ludzi chorowało i umierało. Winą jest skala zaniedbań, a ona wynika nie tylko z niekompetencji, ale przede wszystkim z tego, że ludzie na szczytach władzy, odpowiedzialni za zdrowie i bezpieczeństwo Polaków zajmowali się albo interesikami, albo propagandą, albo swoimi wyborami - oświadczył lider PO.

Tusk o Nowaku: Jego przetrzymywanie miało wymiar polityczny

Odniósł się także do śledztwa ws. byłego ministra transportu i byłego szefa ukraińskiego Ukravtodoru Sławomira Nowaka, który usłyszał 17 zarzutów, m.in. korupcyjne oraz kierowania grupą przestępczą. Jak ocenił lider PO, jest teraz "polityczne zamówienie ze strony partii rządzącej dla jej funkcjonariuszy w mediach, żeby wszystkim wmówić, że sprawa Sławomira Nowaka jest sprawą Donalda Tuska".

Prawdą jest to, że trzymano go bardzo długo w areszcie (od lipca 2020 do 12 kwietnia 2021 r. - PAP). Prawdą jest to, że sąd - i to w dwóch instancjach - uznał, że nie ma żadnego powodu, by trzymać go w areszcie. Wszystkie te pogłoski, że chodzi o to, aby zmusić, złamać Nowaka, żeby może jakoś obciążył główny cel ten operacji, to się nie powiodło i stąd ta wściekłość PiS-u i ministra (sprawiedliwości Zbigniewa) Ziobry - mówił Tusk.

W tym sensie jego przetrzymywanie miało wymiar polityczny. W tym sensie był więźniem politycznym - dodał.

Tusk pytał, co stoi na przeszkodzie, by prokurator postawił Nowakowi zarzuty i odbyła się rozprawa w sądzie. Prawdopodobnie uczciwa rozprawa sądowa nie jest w interesie pana ministra Ziobry - ocenił.

W ocenie byłego premiera jedna partia zbudowała dziś w Polsce taki mechanizm "polowania na opozycję", na który składają się: prokuratura, TK, większość parlamentarna, prokurator generalny, media publiczne i policja.

To, co jest najohydniejsze w tym wszystkim, to to, że ludzie, którzy nazywają siebie dziennikarzami, tak bezkrytycznie w tym mechanizmie biorą udział - mówił Tusk, dodając, że trudne pytania powinno zadawać się władzy, a nie opozycji.