Dożywocie dla herszta gangu i jego dwóch kompanów oraz 25 lat więzienia dla czwartego z oskarżonych. Takie kary Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył gangowi Karola S. za zastrzelenie 3 konkurentów i usiłowanie zabicia dwóch kolejnych. Sprawa ma już 11-letnią historię, jest jednym z najdłużej trwających procesów gangu.

Oskarżeni sami wybrali taki sposób życia, taki los. I takie są konsekwencje. Nigdy nie będzie zgody wymiaru sprawiedliwości na samowolne zbrojenie się i porachunki - uzasadniał orzeczenie sędzia Przemysław Filipkowski. Wyrok jest nieprawomocny, będzie jeszcze apelacja obrony.

W styczniu i w marcu 1999 r. opinią publiczną wstrząsnęły dwie informacje o strzelaninach na ulicach Warszawy. W ramach walki z grupą Mariana K. ("Mańka") oraz jego syna "Klepaka" w styczniu 1999 r. ludzie "Karola", chcąc zabić Piotra W. ("Kajtka"), zastrzelili z broni maszynowej w Aninie jednego mężczyznę i ranili trzech. W marcu 1999 r. w centrum Warszawy pod restauracją T.G.I. Friday's na ul. Jana Pawła II zastrzelili "Kajtka", a także przypadkowego przechodnia - pracownika Teatru Narodowego. Żona "Kajtka" cudem ocalała w strzelaninie.

O zbrodnię oskarżeni zostali członkowie gangu Karola S., których zatrzymano cztery miesiące po marcowej strzelaninie. Dzięki temu, że jeden z członków grupy - Paweł J. - przyznał się do zaplanowania i udziału w gangsterskich porachunkach, udało się ustalić przebieg wydarzeń i ich uczestników. Pomogły też zeznania świadków incognito - postronnych osób, które widziały strzelaniny.

Sąd uznał, że Karol S. nakłaniał ludzi ze swej grupy do wyeliminowania gangsterów "Klepaka" - w tym Piotra W. Zorganizował im 9 sztuk broni (pistolety i karabinki maszynowe), pieniądze i dojazd. Został skazany na dożywocie, a dodatkowo sąd ograniczył mu możliwość opuszczenia więzienia na okres 30 lat.

Wyroki dożywocia usłyszeli też wykonawcy poleceń Karola S.: Robert B. i Andrzej M. Pawła J., który złożył wyjaśnienia w śledztwie, sąd skazał na karę 25 lat więzienia.

Sprawa toczyła się przed warszawskim sądem po raz drugi, bo poprzedni prawomocny wyrok - taki sam jak obecny - został uchylony w Sądzie Najwyższym. SN dopatrzył się formalnej przyczyny - na jednej z rozpraw jeden z oskarżonych nie miał obrońcy. W związku z tym Sąd Okręgowy Warszawa-Praga przez cztery lata powtarzał cały proces. Już nic nowego nie da się w tej sprawie ustalić - powiedział sędzia Filipkowski.

Jeden ze skazanych - Robert B. - zaskarżył Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który kilka miesięcy temu zasądził mu prawie 10 tys. euro za przewlekłość procesu i długotrwałe aresztowanie.