Do sądu trafił akt oskarżenia w sprawie tragedii, jaka wydarzyła się cztery lata temu podczas łódzkich Juwenaliów. W czasie zamieszek na osiedlu studenckim, interweniujący policjanci zamiast gumowych kul, pomyłkowo użyli ostrej amunicji. Dwie postrzelone osoby zmarły, jedna została ciężko ranna. O niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób oskarżono trójkę funkcjonariuszy.

Śledczym nie udało się jednak ustalić, którzy policjanci oddali śmiertelne strzały. Zarzuty przedstawiono trójce policjantów - ówczesnemu oficerowi dyżurnemu sekcji ruchu drogowego Romanowi I., Małgorzacie Z. policjantce, która feralnej nocy była jego pomocnikiem oraz Radosławowi S., oficerowi dyżurnemu komendy miejskiej, który koordynował policyjną akcją.

Policjanci z ruchu drogowego są oskarżeni o umyślne, a Radosław S. o nieumyślne niedopełnienie obowiązków. Cała trójka jest także oskarżona o nieumyślne sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób, w wyniku czego śmierć poniosły dwie osoby. Grozi im do 8 lat więzienia.

Według śledczych, oficer dyżurny sekcji ruchu drogowego i policjantka nie sprawdzili rodzaju amunicji wydawanej funkcjonariuszom i przekazali, wraz z gumową, amunicję ostrą typu breneka. Natomiast Radosław S., który koordynował policyjną akcję, mimo że otrzymał wiadomość o omyłkowym wydaniu ostrej amunicji nie podjął wystarczających czynności, aby zapobiec jej użyciu przez policjantów.

Kilka miesięcy po zamieszkach policja zawarła ugody z rodzinami zastrzelonych osób i wypłaciła odszkodowania w wysokości około 230 tys. i 200 tys. zł. Natomiast w lutym tego roku sąd zdecydował, że ponad 30 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania policja ma zapłacić też 23-latkowi, który podczas zamieszek został raniony gumową kulą w twarz. Przeszedł on operację połączoną z plastyką twarzy.