Człowiek, który próbował wwieźć do Polski ten obraz, stwierdził, że otrzymał go w formie darowizny od ojca. Jak powiedział, wydaje mu się, że jest to oryginalne dzieło. Poza tym posiada dokumenty, które w pewien sposób potwierdzają pochodzenie farby i płótna z tego okresu, w którym tworzył Chagall - mówi Marta Szpakowska, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. Chodzi o obraz, który 4 września w trakcie rutynowej kontroli na przejściu granicznym w Hrebennem znaleźli celnicy. 51-letni obywatel Ukrainy przewoził go na tylnym siedzeniu skody. Płótno było przykryte kurtką.

Na razie wszystko pozostaje w sferze domniemań. Potrzebny jest biegły, który oceni, czy rzeczywiście obraz wyszedł spod pędzla Marca Chagalla.

Izba Administracji Skarbowej będzie takiego biegłego poszukiwać. Nie należy się jednak spodziewać, że potrwa to krócej niż kilka miesięcy.

Obraz leży w sejfie. Nie są to idealne warunki do przechowywania obrazu. Wystąpiliśmy z pismem do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wskazanie miejsca, w którym moglibyśmy go zdeponować do przechowania, ponieważ cały czas traktujemy go jako potencjalnie oryginalny - mówi Marta Szpakowska.

Jakie są na to szanse?

Nie przekreślałaby ich Renata Bartnik, historyk sztuki z muzeum na lubelskim zamku. Dokładnie 15 lat temu organizowała objazdową wystawę prac Marca Chagalla. Nie podstawie zdjęcia uważa, że sposób malowania jest taki jak u mistrza. Sygnatury też wyglądają jak prawdziwe. I jeszcze jeden ważny szczegół. Chagall rzeczywiście w tym czasie, w którym według dokumentu przedstawionego przez Ukraińca powstał obraz, przebywał w Rosji. Wrócił do niej z Paryża w 1918 roku i przebywał przez 8 kolejnych lat. Jest więc wielce prawdopodobne, że wśród licznych obrazów powstał i ten. Mógł przebywać w prywatnej kolekcji, nigdy wcześniej nie był wystawiany. Tym można tłumaczyć, dlaczego nie ma go w żadnych oficjalnie funkcjonujących spisach. Takiego sprawdzenia dokonywała Izba Administracji Skarbowej. Gdyby się okazało, że jest to dotąd nieznany obraz Chagalla, byłaby to bez wątpienia sensacja na skalę światową.

Obraz tak wielkich mistrzów czasami wychodzą na różnych aukcjach, ale okoliczności odnalezienia tego obrazu byłyby niesamowite - podkreśla Renata Bartnik.

Zważywszy na to, że były przypadki odnalezienia autentyków pochodzących ze Wschodu, chociażby wśród ikon przemycanych do Polski, nie skreślałabym na starcie tego obrazu - dodaje.

Oczywiście konieczne są szczegółowe badania - podkreśla - bo bez nich nie można nic potwierdzić, ale i wykluczyć. Trzeba pamiętać, że fałszerze dzieł sztuki też są często wysokiej klasy specjalistami, a obrazy Chagalla osiągają ceny liczone w milionach dolarów. Pokusa wprowadzenia na rynek fałszywki i sprzedania za olbrzymie pieniądze jako odnalezionego, nieznanego wcześniej obrazu może być duża.

(j.)