Nie większość, a kilku; nie sowieckimi agentami, ale współpracownikami PRL-owskich służb; nie w trakcie pełnienia funkcji, a przed 1989 rokiem. Oto tajemnice skrótu myślowego Antoniego Macierewicza, który oskarżył byłych szefów dyplomacji o to, że byli sowieckimi agentami.

Przesłuchanie Macierewicza przed speckomisją było wyjątkowo krótkie, zaledwie 40-minutowe. Po wyjściu z sali wiceminister nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, rzucił tylko: Odpowiedziałem na niezbędne pytania. Komisja w tej mierze, w jakiej uzna to za słuszne, przekaże to państwu, dodając, że dla niego sprawa jest już zakończona.

Ale dalszych wyjaśnień od premiera w sprawie „skrótu myślowego” wiceministra chcą posłowie z komisji ds. służb specjalnych. Dla Marka Biernackiego, przewodniczącego speckomisji, tłumaczenia Macierewicza są niewystarczające.

Po półtora tygodnia dochodzimy do stwierdzeń, że nie dotyczyło to agentury czy współpracy z agenturą po 1989 r. Jeśli już była ta współpraca, to dotyczyło okresu PRL - przed 1989 r., czyli dochodzimy do materiałów IPN z zasobów dawnych służb - relacjonował dziennikarzom wyjaśnienia Macierewicza.

Zobacz również:

Macierewicza broni jednak Jędrzej Jędrych z PiS. On jakby nie do końca - w moim przekonaniu - nie czując jeszcze faktu, że jest ministrem, wypowiedział się w sposób bardziej luźny, dowolny, bardziej jako publicysta niż jako polityk czy urzędnik. Ale te luźne wypowiedzi miały – przypomnijmy – bardzo poważne konsekwencje.

I choć premier prosił posłów, by już dać spokój wiceministrowi, bo – jak Biernacki relacjonował stanowisko Jarosława Kaczyńskiego - kontynuowanie tej sprawy szkodzi polskiej racji stanu, to sprawa Macierewicza będzie kontynuowana w przyszłym tygodniu.