Po prawie pięciu miesiącach w szpitalu, dwóch przeszczepach wątroby i kilku mniej groźnych operacjach sześcioletni Tomek już jest w domu. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, mama chłopca zdecydowała się zabrać Tomka ze szpitala wcześniej, żeby uniknąć rozgłosu i niepotrzebnego stresu.

Tomek zaledwie miesiąc temu przeszedł skomplikowaną operację wszycia powłoki brzusznej. Powoli wraca jednak do normalnej sprawności sześciolatka - zapewniają lekarze. Nie jest już wspomagany żadnymi urządzeniami - wstaje z łóżka, a nawet chodzi. Sam poszedł na ostatnie badania w szpitalu - opowiadał naszemu dziennikarzowi Paweł Trzciński z Centrum Zdrowia Dziecka. Robi kilkanaście kroków. W jedną przeszedł sam, ale w drugą stronę już niosła go mama, bo był osłabiony.

Jak dodaje Paweł Trzciński, Tomek nawet po powrocie do domu (mieszka w okolicach Przemyśla) będzie musiał odwiedzać szpital w Międzylesiu. W Przemyślu będą pobierane badania, które zostaną do nas przesłane. Dzięki temu chłopiec nie będzie musiał tak często do nas przyjeżdżać. Na początku to będzie co kilka tygodni. Potem mamy nadzieję coraz rzadziej - tłumaczy.

Jak zapewnił na konferencji prasowej prof. Piotr Kaliciński z CZD stan chłopca zaczął się poprawiać dwa tygodnie temu. Dzięki temu mogliśmy go wypisać przed Świętami do domu. Nie jest to związane ze Świętami, po prostu przyszedł moment, że można go było wypisać - mówi Kaliciński.

Lekarze nie wykluczają, że Tomek nie będzie już potrzebował kolejnej operacji powłok brzusznych. Mają też nadzieję, że w ciągu najbliższego miesiąca chłopiec nie będzie musiał przyjechać do Warszawy na wizytę kontrolną.