Barcelona była w czwartek areną dwóch potężnych demonstracji: skrajnych nacjonalistów oraz pacyfistów. Obie zorganizowano z okazji święta narodowego, które za czasów generała Franco nazywano "Dniem Rasy".

Mimo obaw policji, w Barcelonie nie doszło do rozruchów. Manifestacja pacyfistów, na której rozdawano ulotki i piwo, przypominała happening. "Od 16 lat faszyści manifestują na tym placu - w tym roku nie dopuściliśmy do tego" - mówił jeden z organizatorów. W tym samym czasie, na innym placu, zebrali się zwolennicy generała Franco. Powiewały flagi z symbolami reżimu, młodzi mieli na rękach sfastyki. "Nadszedł czas na podjęcie kroków w obronie prawdziwej Hiszpanii" - przemawiali faszyści. Oba akty zakończyły się w centrum Barcelony. Najmniej mile widziani byli tam dziennikarze. Posłuchaj relacji korespondentki radia RMF z Barcelony, Ewy Wysockiej:

00:55