Przed ponad tygodniem dokonano zamachu na Massuda. Wojska jego Północnego Sojuszu były jedyną siłą w Afganistanie, która powstrzymywała Talibów przed marszem na północ, w stronę granic z Tadżykistanem. Wczoraj (lub przedwczoraj - źródła się nieco różnią) Massuda pochowano. Wielu obawia się, że teraz droga na północ przed Talibami stoi otworem. Jednak jeden z rosyjskich specjalistów, z którym rozmawiał nasz korespondent sądzi, że śmierć Massuda była wręcz korzystna dla Rosji.

W tym momencie Talibowie nie zagrażają już południowym granicom Wspólnoty Niepodległych Państw. Nasz moskiewski korespondent rozmawiał o tym z Arkadijem Dubnowem, dziennikarzem gazety "Wriemia Nowostije", który zaledwie kilka dni temu wrócił z północnego Afganistanu. Powiedział on: "Ze strony Talibów wojna Rosji nie zagraża. Talibowie - przepraszam za wyrażenie - mają teraz tyłek w ogniu. Mówienie o możliwości ich ataków na Rosję lub na bazy w Tadżykistanie jest niepoważne". Dubnow twierdzi, że w śmierci Massuda były zainteresowane liczne kraje. Zarówno Pakistan jak i Iran próbowały wpływać na niego, ale się to nie udawało. Liderzy Tadżykistanu - a Massud był Tadżykiem - obawiali się konkurencji tak charyzmatycznego przywódcy. Zainteresowana była także Rosja. Moskwa, która też nie kontrolowała Massuda jak dotąd pomagała Północnemu Sojuszowi z ociąganiem, a broń Massudowi wręcz sprzedawała. Teraz będzie jej łatwiej wpływać na poczynania Sojuszu: "To nie tragedia dla Moskwy, a dla ludzi z północnego sojuszu to gwiezdny czas. Mają szansę złapać pana boga za nogi, pokonać lub daleko odrzucić Talibów"- uważa Dubnow.

18:20