Przebieg tuneli drugiej linii warszawskiego metra został dokładnie sprawdzony przez służby specjalne - ustalili reporterzy RMF FM. Wszystko z powodu nader bliskiego sąsiedztwa Narodowego Banku Polskiego oraz jego skarbca. Bank ma siedzibę przy ulicy Świętokrzyskiej, pod którą bezpośrednio przechodzą tunele.

Oficjalne informacje w tej sprawie są bardzo skąpe. Nieoficjalnie wiadomo, że koordynacją przebiegu tuneli zajmowała się nawet Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To, że w planowanie metra zaangażowały się najważniejsze instytucje, potwierdza Bartosz Milczarczyk z warszawskiego ratusza.

Ponieważ jest to tak niezwykła lokalizacja, właśnie przy Banku Narodowym, to oczywiście tego typu konsultacje były robione. Mamy pełną inwentaryzację tego, co jest pod ziemią. To też będzie pilnowane przez odpowiednie służby tak, że tutaj nie ma żadnego niebezpieczeństwa - tłumaczy.

Pierwsza tarcza do wiercenia podziemnych tuneli ma przyjechać do Warszawy na przełomie lipca i sierpnia. Pod ulicą Świętokrzyską przejdzie w odległości 11 metrów od ściany siedziby NBP.

Odległość tunelu od skarbca to pilnie strzeżona tajemnica

Tunel będzie drążony zaledwie kilkanaście metrów od budynku NBP. W związku z budową trasę musiały też zmienić konwoje z pieniędzmi. Dlatego przećwiczono też nowe scenariusze ochrony na wypadek napadu - ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz.

Tunel będzie drążony na głębokości 18 metrów, czyli znacznie poniżej poziomu skarbca. Dodatkowym kłopotem może być budowa wentylacji i dróg ewakuacyjnych z metra. To spowoduje, że ulica przed gmachem NBP będzie całkowicie rozkopana.

Dlatego ochrona skarbca, gdzie przechowywane są sztabki złota i duże pieniądze została wzmocniona. To są zabezpieczenia natury technicznej i zabezpieczenia związane z ochroną fizyczną - tylko tyle zdradza szef ochrony NBP Andrzej Barcikowski. Wiadomo natomiast, że nie chodzi tylko o alarmy czy kamery, ale też o wzmożoną czujność ludzi. Nie mogą być głusi na hałasy i niewrażliwi na drgania, bo przecież nie wszystkie mogą pochodzić z budowy.

Historia najbardziej spektakularnych napadów na bank

Najsłynniejszy napad to chyba ten na Bank Loyds na Baker Street w Londynie z 1971 roku, który został opisany w filmie "Angielska robota". Złodzieje wynajęli sklep obok banku, wykopali tunel do skarbca i obrabowali skrzynki z depozytami. Najcenniejsze wcale nie były pieniądze, a zdjęcia kompromitujące brytyjskich oficjeli.

Tę samą metodę wykorzystali rabusie z Fortaleza w Brazylii. Obok placówki założyli sklep ogrodniczy, aby nikogo nie dziwiły ciężarówki wywożące ziemię i w 2005 roku ukradli równowartość 95 milionów dolarów w banknotach, które ważyły w sumie 3,5 tony. Członkowie szajki wykopali tunel długi na 78 metrów po czym przepiłowali grubą na metr betonową ścianę. Szef szajki, która napadła na Societe Generale w Nicei w 1976 roku spędził 2 miesiące w kanałach drżąc tunel, a po opróżnieniu skarbca urządził tam piknik i rozwiesił erotyczne zdjęcia.

Warto też wspomnieć o napadzie na oddział NBP w Wołowie w 1962 roku. Złodzieje przebili się przez ścianę skarbca za pomocą lewarka samochodowego. Hersztem szajki okazał się elektryk, który zakładał w banku instalację. Rabusie wpadli, bo żona jednego z nich kradzionym banknotem chciała zapłacić za narzutę na kanapę z Pewexu.

Agnieszka Witkowicz