Podejrzana o zbrodnię nastolatka ze Słupska omal nie wyszła z sądu na wolność. Wszystko dlatego, że policjant, który wiózł wniosek o trzymiesięczny areszt, spóźnił się do sądu o trzy minuty. Ta sprawa zbulwersowała całe miasto.

Po wpadce funkcjonariusza sędzia - zgodnie z procedurami karnymi - nie miał innego wyjścia, jak zwolnić podejrzaną. Magdalena Ł. mogła więc swobodnie wyjść z budynku sądu, bo na podstawie tych samych dowodów nie można byłoby jej ponownie zatrzymać. Dziewczyna wzięła jednak udział w posiedzeniu, przyznała się do winy i została aresztowana na trzy miesiące. Sąd uzasadnił decyzję rozbieżnościami w zeznaniach jej i Jonatana G., obawą matactwa i zagrożeniem wysoką karą - nawet dożywociem.

Magdalena Ł. i jej kolega sąpodejrzani o brutalne morderstwo 17-latki. Ciało dziewczyny znaleziono kilka dni temu na terenie żwirowni. Młodzi zabójcy przyznali się do winy. Chłopak trafił do schroniska dla nieletnich.