Obniżyć pensje, zmniejszyć liczbę posłów, nagradzać za konkretne projekty, a może „wysłać ich wszystkich w kosmos” – dziś pytamy Was, co zrobić, by leniwi posłowie wreszcie zajęli się parlamentarną pracą.

„Są dwa sposoby na większą efektywność naszych posłów:

1: wysłać ich wszystkich w kosmos

2: obniżyć zarobki do najniższej krajowej, a do tego, aby nie czuli się zbyt poszkodowani, za każdą wypowiedź (z sensem, czy bez – na ogół jest bez) powinni zbierać punkty, które będą przeliczane na premię.

Oszczędności zdobyte tą drogą pozwoliłby na załatanie dziury budżetowej i na kilka innych ważnych rzeczy” – proponuje Wojtek.

Zniesienie immunitetu oraz wypłata 2500 zł na rękę bez diet i dodatków - postuluje jeden ze słuchaczy. Pomysłów mam mnóstwo a jeden jest najważniejszy: trzeba zlikwidować w Polsce liczbę urzędników państwowych oraz polityków o co najmniej połowę.

Propozycja Joanny: „Zasadnicze wynagrodzenie równe średniej krajowej, a wszelkie dodatki uzależnione od 100% frekwencji na sali obrad i ilości wypowiedzi, interpelacji czy zapytań poselskich. Nieobecność (przypadki losowe się zdarzają) powinna być usprawiedliwiana, tak jak to robi na co dzień Kowalski w swojej pracy! Dopuszczalne specjalne bonusy, jeśli dana propozycja, projekt zostanie nie tylko przyjęty przez większość sejmową, ale i przez społeczeństwo!”

Wynagrodzenie posła winno być równe minimalnej płacy (czyli na dzień dzisiejszy około 899 zł), zabrakłoby wówczas chętnych do rządzenia i może znalazłby się ktoś, kto potrafiłby w tym kraju mądrze rządzić - pisze kiwi_seba.

„Witam, uważam, że po pierwsze należałoby najpierw zmniejszyć ilość posłów, ponieważ jest ich za dużo i dlatego dostaje siętam wiele osób, które są po prostu "darmozjadami". Zaletą dodatkową będzie zmniejszenie kosztów Sejmu. Po drugie, to ktoś, kto jest posłem, powinien mieć automatycznie zakaz wykonywania jakichkolwiek innych zajęć, pracowania w

innych miejscach. Dobrym pomysłem byłoby też karanie za nieobecność w miejscu pracy poprzez zabieranie przywilejów i kary finansowe” – proponuje Piotr.

Moja rada - nie aktywizować - czym mniej robią tym mniej szkodzą. Już wolę z moich podatków płacić te 12 tys. miesięcznie, niż ponosić koszty takich

pomysłów jak "reforma zdrowia", polegająca tylko na podniesieniu składek,

"reforma szkolnictwa" z propozycją powrotu do kar cielesnych (jeden z posłów

PiS); zakaz połowu w niedziele i święta (tak jakby dobre warunki były tylko w

dni powszednie) itd. itp. Na wyliczanie przykładów nie mam już niestety czasu - muszę wracać do pracy, bo jeszcze posłowie przeze mnie nie dostaną zasłużonych pensji - napisała Ania.

Inny słuchacz pisze: „Proponuję następujący sposób wynagradzania posłów:

- liczba doradców max. 2

- przez pierwszy rok pensja "do ręki" 700 zł

- dostaje premie za dobre projekty i pomysły

- hotel opłacony, przejazdy pokrywa sam

- jeżeli w ciągu roku nie wykaże się zbyt dużą aktywnością, w ciągu następnego dalej 700 zł "do ręki"

- jeżeli jest aktywny, otrzymuje normalne poselskie wynagrodzenie

- jeżeli przestaje być aktywny, pensja zostaje obniżona do pensji wyjściowej

Uważam, że taki sposób wynagradzania przyciągnie tylko te osoby, którym zależy, żeby coś zmienić i te, które mają dobre pomysły i chcą je realizować. Osoby, którym zależy na pieniądzach, przystopują trochę. PS. KORUPCJA KARANA DOŻYWOCIEM. Nasza reporterka zebrała Wasze propozycje, by przekazać je marszałkowi Sejmu. Marek Jurek jednak nie znalazł dla nas czasu. Agnieszce Burzyńskiej udało się porozmawiać jedynie z asystentem marszałka Szymonem Rumanem:

A my czekamy nadal na kolejne propozycje. Piszcie na adres redakcja@rmf.fm Trzy najlepsze pomysły przedstawimy marszałkowi Sejmu.