Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zatrucia czadem w zakładach produkujących soki w Olsztynku w województwie warmińsko-mazurskim. W ubiegłą środę do szpitali przewieziono 22 osoby, które źle się poczuły. Byli to pracownicy zakładów oraz dwóch firm zewnętrznych, którzy prowadzili remont hali magazynowej.

Nikomu nic poważnego się nie stało, jednak śledczy postanowili zająć się tą sprawą. Prokuratorzy muszą najpierw ustalić, dlaczego doszło do zatrucia. Prawdopodobną przyczyną wypadku było użycie spalinowych wózków widłowych i brak wentylacji w hali magazynowej. Część z tych wózków rzeczywiście była o napędzie spalinowym, poza tym były tam wykonywane prace spawalnicze, a wrota do tych hal magazynowych były szczelnie zamknięte - mówi reporterowi RMF FM Andrzejowi Piedziewiczowi prokurator Mieczysław Orzechowski.

Śledczy zamierzają skorzystać m.in. z ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy, która stwierdziła, że podczas remontów złamano przepisy BHP, bo spalinowe wózki nie powinny być używane w hali pozbawionej wentylacji. Stężenie tlenku węgla na terenie zakładu było aż pięciokrotnie wyższe, niż przewidują normy. Winni mogą usłyszeć zarzuty narażenia wielu osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.