Na drogach w Śląskiem zatrzymano w piątek 36 pijanych kierowców, a w sobotę co najmniej 16. Rekordzista miał w organizmie około 4 promili alkoholu. Wśród zatrzymanych znajdował się instruktor nauki jazdy.

Niechlubny rekord padł w Zawierciu. Na jednej z głównych ulic miasta policjanci zatrzymali jadący zygzakiem samochód. Badanie alkomatem wykazało u kierowcy prawie 4 promile alkoholu. 

Swoisty rekord padł też w Zabrzu. Zatrzymany przez nas mężczyzna miał już trzy sądowe zakazy prowadzenia samochodu. Wynika z nich, że za kierownicę nie powinien siadać do 2018 roku - mówi Marek Wypych z zabrzańskiej policji. Mężczyzna nie tylko wsiadł do auta, ale też znowu prowadził po alkoholu. I teraz za uporczywe łamanie prawa stanie przed prokuratorem.

Sądowy zakaz złamał też mieszkaniec Boguchwałowic pod Będzinem. Ten mężczyzna nie kierował samochodem, tylko... traktorem. W organizmie miał półtora promila alkoholu. Co więcej, próbował przekupić policjantów, proponując im 150 złotych łapówki.

Pijany instruktor wśród zatrzymanych

W Świętochłowicach z kolei złapano pijanego... instruktora nauki jazdy. Mężczyzna kierował służbowym samochodem i jechał z kursantką, która siedziała na miejscu dla pasażera. Wpadł, bo w czasie drogowej kontroli zachowywał się tak, jakby celowo unikał kontaktu z policjantami. Badanie alkomatem wykazało u niego ponad pół promila alkoholu.

Ponad dwa promile miał natomiast kierowca zatrzymany w Bielsku-Białej. Kompletnie pijany mężczyzna przyjechał na stację benzynową, chwiejnym krokiem poszedł po piwo i jakby nic się nie stało, z powrotem wsiadł do samochodu i odjechał. Policjanci już na niego czekali po tym, jak odebrali anonimowy telefon.