Nie ma żadnej wojny i nie będzie pomiędzy premierem a mną. W kwestii Smoleńska wyraziłem szczerą opinię, w której chodziło o porównanie prezentacji Tatiany Anodiny i braku polskiej reakcji na raport - tłumaczył marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Jak dodał, jeszcze tego samego dnia rozmawiał z Donaldem Tuskiem i wyjaśnił mu kontekst wypowiedzi.

Grzegorz Schetyna w ubiegłym tygodniu w RMF FM stwierdził, że reakcja rządu na raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego w sprawie katastrofy smoleńskiej była spóźniona. W środę w TVN24 "Kropce nad I" tłumaczył, że mówiąc to miał na myśli fakt, że nie było polskiej odpowiedzi w tym samym dniu.

Marszałek Sejmu podtrzymuje swoje zdanie. Uważa, że gdyby Polska wyraziła swoje stanowisko tego samego dnia, kiedy pojawił się raport MAK, wydźwięk rosyjskiego dokumentu nie byłby tak dla nas niekorzystny.

Mówiłem o tej prezentacji i sygnale, który poszedł w świat. Wiem, ile kosztowała i ile kosztuje nas ta sprawa, ilu ludzi pracuje, żeby obraz był dobry dla Polski i żeby dojść do prawdy - powiedział Schetyna. Przyznał, że Polska nie była przygotowana na chwyt Rosjan. I nadal uważa, że polska reakcja powinna pojawić się wcześniej, a nie po kilku dniach.

Powiedział również, że rozmawiał z premierem tego samego dnia i wyjaśnił mu kontekst tej wypowiedzi. To nie jest ważne, co powiedziałem, ważne jaki kontekst nadały temu media - przekonywał. Nie ma żadnej wojny i nie będzie pomiędzy premierem a mną - zapewnił.

Podkreślał też jednostronność rosyjskiego raportu, w którym nie znalazł się m.in. wątek relacji Moskwy z wieżą ani rozmów kontrolerów. Trudno też zrozumieć mu, dlaczego Rosjanie opublikowali wyniki śledztwa tak nagle. To było szokujące. Sposób i styl trudny do przyjęcia - ocenił.

Śledztwo polskie powinno wszystko wyjaśnić, zwłaszcza raport Millera. Wierzę w efekty postępowania prokuratury, wierzę w Polskę - zapewnił Schetyna.

Dodał również, że ze względu na koalicyjną solidarność PO i PSL powinny bronić ministra Bogdana Klicha przed wotum nieufności.