Samochód jadący pod prąd na autostradzie A1 w okolicach Łodzi spowodował kolizję. Bus wpadł do rowu i dachował. Na szczęście nic poważnego nikomu się nie stało.

31-latek kierujący osobówka wjechał - jak twierdzi - przez pomyłkę na autostradę pod prąd w okolicach Tuszyna. Z naprzeciwka prawidłowo jechał opel. Jego kierowca, chcąc uniknąć czołowego zderzenia, szarpnął kierownicą, wjechał do rowu i przewrócił się na dach.

Na szczęście nikt nie doznał obrażeń. Pogodę mamy piękną. Jak do tego doszło? Ja sobie tego nie wyobrażam. Obaj panowie byli trzeźwi - mówi Radosław Gwis z łódzkiej policji.

Kierowca twierdzi, że się pomylił, kiedy wjeżdżał na węźle Tuszyn i źle skręcił i wjechał pod prąd. Nie wiem jak to możliwe, przecież są znaki, wyprofilowane wysepki - zauważa policjant.

Sprawca dostał mandat w wysokości 500 złotych i odebrano mu prawo jazdy.

Opracowanie: