Za zamkniętymi drzwiami warszawski Sąd Apelacyjny bada zażalenie prokuratury na odmowę wydania nakazu aresztowania Ahmeda Zakajewa, byłego szefa emigracyjnego rządu Czeczenii. Zakajew nie stawił się w sądzie, ale też nie był wzywany. Jego polski adwokat poinformował natomiast, że Zakajew nie zdążył uzyskać nowych dokumentów wizowych w Wielkiej Brytanii, gdzie ma azyl polityczny.

Zakajew - ścigany przez Rosję międzynarodowym listem gończym pod zarzutem terroryzmu - został zatrzymany 17 września przez policję w Warszawie. Stołeczna Prokuratura Okręgowa wystąpiła wówczas do sądu o aresztowanie go na 40 dni, uzasadniała to wagą rosyjskich zarzutów. Sąd Okręgowy odmówił jednak aresztu, powołując się m.in. na fakt, że Zakajew dostał azyl w Wielkiej Brytanii. Prokuratura odwołała się od tej decyzji.

Po zwolnieniu Zakajew wrócił na Wyspy, bo - jak tłumaczył - kończyła mu się ważność polskiej wizy. Jego adwokat złożył jednak w prokuraturze pismo z zapewnieniem, że jego klient stawi się na każde wezwanie.

Jaki wpływ na losy Zakajewa może mieć dzisiejsza decyzja sądu? Honorowy konsul Czeczenii w Polsce Adam Borowski uważa, że gdyby sąd zmienił decyzję i np. zgodził się na areszt, to mogłoby powstrzymać Zakajewa przed kolejnym przyjazdem do Polski. Według Borowskiego, łatwiej jest wydać zgodę na aresztowanie Czeczena w sytuacji, gdy nie ma go w Polsce i nie można go fizycznie aresztować. Jeśli teraz sąd wyda nakaz aresztowania, to wtedy polski rząd będzie liczył na to, że on nie przyjedzie i problem Ahmeda Zakajewa i jego przyjazdów do Polski będzie rozwiązany. Rząd będzie miał czyste ręce - mówi konsul. Ale dodaje też, że jego zdaniem Zakajew jest gotowy spędzić nawet kilka miesięcy w polskim areszcie.

Warszawska prokuratura bada obecnie rosyjski wniosek o ekstradycję Czeczena. Rosyjska prokuratura stawia mu w dokumencie dziewięć zarzutów, m.in.: zabójstw, próby oderwania części terytorium i działalności w zbrojnym gangu. Mec. Radosław Baszuk podkreśla jednak, że są to te same zarzuty, których nie uznały w 2002 roku sądy w Kopenhadze i Londynie.