Żaden z zatrzymanych w Warszawie ponad 700 stadionowych bandytów nie trafił przed sąd 24-godzinny. Część dobrowolnie poddała się proponowanej przez prokuraturę karze więzienia w zawieszeniu, zakazu stadionowego, bądź dozoru policyjnego. Dlaczego śledczy nie zdecydowali się na sądową ścieżkę, która w momencie wprowadzenia była reklamowana jako bat na chuliganów?

Policjanci przyznają, że dobrowolne poddanie się karze jest procedurą o wiele szybszą od 24-godzinnych sądów. Jeśli ktoś uznaje siebie winnym, ma propozycję kary, to jest to procedura jeszcze bardziej uproszczona niż sąd 24-godznny. Bardzo często z niej korzystamy - tłumaczy Marcin Szyndler ze stołecznej policji.

Jak zaznacza profesor prawa karnego Teresa Gardocka, dobrowolne poddanie się karze kończy sprawę w zaledwie kilka godzin. Jak jest postępowanie przyspieszone to jest obowiązkowy obrońca. Tego obrońcę trzeba poszukać. Jak zajdą pewne okoliczności, to trzeba przejść na postępowanie zwykłe i to będzie trwało o wiele dłużej.

W praktyce, jeśli śledczy chcą szybko uporać się z chuliganami czy drobnymi przestępcami nie będą sięgać po instytucję 24-godzinnego sądu.