Trzy karawany, pogotowie ratunkowe i radiowóz ruszyły na poszukiwania zwłok, których nie było. Mężczyzna był jak najbardziej żywy. Koledzy zrobili mu „wisielczy” żart.

W środku nocy policja dostała zgłoszenie o martwym mężczyźnie. Pogrzebowy karawan poprosił o pomoc w znalezieniu mieszkania z nieboszczykiem. Na miejscu zdarzenia czekali już przedstawiciele innego przedsiębiorstwa, którzy również przyjechali po odbiór zwłok denata. Szybko zjawiło się także pogotowie.

Wszyscy udali się do mieszkania, gdzie znaleźli mężczyznę, który wyglądał na zakrwawionego. Po odjeździe karetki, pojawiło się jeszcze trzecie przedsiębiorstwo pogrzebowe z tym samym zleceniem przewozu zwłok.

Jak się jednak okazało, mężczyzna był tylko nieprzytomny, ponieważ zatruł się lekami i alkoholem, a substancja na jego twarzy była ketchupem. Za całe to zamieszanie odpowiadają koledzy fałszywego nieboszczyka, którzy dla żartu zawiadomili trzy zakłady pogrzebowe.