Na 3 miesiące został aresztowany Dymitro T., który we wtorek w Tarnowie zabił 7-letniego syna oraz próbował zabić 27-letnią żonę. 28-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. Usłyszał dwa zarzuty – zabójstwa i próby usiłowania zabójstwa.

Dymitro T. przyznał się do obu czynów. Wyjaśnił, że zadał ciosy nożem zonie i synkowi. Potwierdził, że chciał zabić także siebie, dlatego również sobie zadał kilka ciosów w klatkę piersiową, a następnie wyskoczył z okna. Motywem jego działania - jak wyjaśnił - było to, że chciał uchronić rodzinę od czegoś gorszego. W jego mniemaniu jakaś niezidentyfikowana grupa ludzi miała grozić jego rodzinie, dlatego postanowił ją chronić, pozbawiając jej życia - mówi Mieczysław Siennicki z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Na terenie szpitala odbyło się posiedzenie, na którym postanowiono o 3-miesięcznym areszcie dla 28-latka.

Na razie pozostaje mężczyzna pozostaje w szpitalu. Do aresztu zostanie przewieziony, kiedy lekarze uznają, że transport nie zagrozi jego życiu i zdrowiu.

W Polsce pracował legalnie

Śledczy ustalili, że Dymitro T. od kilku lat przebywał i pracował legalnie w Polsce, gdzie był zatrudniony jako kucharz. W maju tego roku przyjechała do niego żona z synem. Matka opiekowała się chłopcem, w związku z tym, że miał on problemy z poruszaniem się.

Reporter RMF FM Marek Wiosło ustalił, że policja nie miała wcześniej zgłoszeń o problemach w tym mieszkaniu.

Z wstępnej relacji Anastazji T. wynika, że w ostatnim czasie zauważyła dość dziwne zachowanie męża, a krytycznego dnia, kiedy jeszcze leżała z dzieckiem w łóżku, mężczyzna najpierw przytulił się do nich, po czym zaatakował ich nożem. Kobieta zasłoniła swoim ciałem synka, a następnie wybiegła z mieszkania, wzywając pomocy.

Na odgłos krzyków zareagowali sąsiedzi, wychodząc z mieszkań. Biegnący z nożem mężczyzna wrócił więc do swojego mieszkania, a następnie wyskoczył z drugiego piętra. Doznał złamania kości miednicy. Policja ujęła go na trawniku pod balkonem, a następnie został on przewieziony do szpitala.