Kiedy pod koniec lipca na masowcu UBC Savannah, dowodzonym przez polskiego kapitana ujawniono podejrzane pakunki, nic nie wskazywało na to, że sprawa będzie ciągnęła się tak długo, a rodzina Polaka będzie przeżywała piekło. Kapitan poinformowany przez załogę o dziwnych paczkach, sam wezwał wtedy na miejsce policję i służby portowe. Okazało się, że w jednej z ładowni masowca, pod kilkoma tonami węgla znajduje się ponad 200 kg kokainy. Ładunek zabezpieczono i zabrano, a statek został przy nabrzeżu. Kilka dni później "na burtę" weszli uzbrojeni policjanci z nakazem aresztowania całej załogi - trzech Polaków i 19 Filipińczyków. Do dziś w areszcie pozostał już tylko polski kapitan.

Dwaj pozostali Polacy zostali oczyszczeni z zarzutów i wrócili do Polski. Z aresztu zwolniono też filipińskich marynarzy. W ocenie miejscowych śledczych to kapitan odpowiada za to, że nielegalny ładunek znalazł się na pokładzie. Nikt jednak nie sprawdził w jaki sposób kokaina mogła się znaleźć pod zwałami węgla. To jest rola prokuratury, ale oni postawili na to w jaki sposób i że w ogóle zostało to dostarczone na terytorium Meksyku, a nie w jaki sposób znalazło się na statku. Na ostatniej rozprawie prokurator zapewnił nas jednak, że rozpocznie również śledztwo w Kolumbii (statek wypływał z portu w Branquilli - przyp.red.) ale podejrzewamy, że oprze się to wyłącznie na wymianie informacji - mówi w rozmowie z RMF FM kpt. Piotr Rusinek z firmy zarządzającej masowcem UBC Savannah.

Stan kapitana jest kiepski. Andrzej Lasota od lat choruje na serce. Rejs masowcem do Meksyku miał być jednym z jego ostatnich przed emeryturą. Z rodziną ma jedynie kontakt listowny. W jednym z nich napisał o warunkach, w jakich po aresztowaniu przetrzymywano załogę. Spali na betonie, na którym leżały kartony i koce. Za poduszki służyły im jedynie buty, leżeli tak pośród mrówek i pojawiających się tam szczurów - tłumaczyła dziś córka kapitana Karolina. Najbardziej koszmarne jest to, że mąż nam pisze: na odległość nie będziecie w stanie mi pomóc. Stąd jest ta konferencja i prośba, bo wydaje nam się, że nasze państwo może coś zrobić żeby mu pomóc. My rozumiemy, że jeśli coś tam się zaczęło to musi się zakończyć, ale niech to będzie w godnych warunkach. Mąż pisze - przyślijcie mi książki, zeszyty, długopisy, ale my teraz nawet nie wiemy gdzie mamy to wysłać - dodawała ze łzami w oczach żona kapitana. Decyzję o konferencji najbliżsi podjęli po tym jak dowiedzieli się, że marynarz ma trafić najprawdopodobniej do więzienia federalnego, w którym warunki mogą być znacznie gorsze niż dotychczas. Obawia się tego sam kapitan, który napisał list otwarty. Jego fragmenty, drżącym głosem odczytał dziś jego syn, Jakub: Brak jakichkolwiek stosownych leków po zatrzymaniu, spowodował, że znalazłem się w szpitalu, gdzie ustabilizowano mi ciśnienie, ale wszystkie inne dolegliwości serca pozostały i nie są leczone. Od tego czasu, czyli od 16.08 nic w tej kwestii nie jest robione, poza podawaniem leków na nadciśnienie. Na skargi bólu w klatce piersiowej lekarz więzienny nie reaguje. Do tego doszły kłopoty z płucami, spowodowane ciągłym przeziębieniem. W związku z niemożnością prawidłowego leczenia, uprzejmie proszę o podjęcie wszelkich możliwych starań i kroków, w celu przeniesienia mnie do polskiej placówki w Meksyku. Jeżeli to możliwe proszę o wystawienie listu gwarancyjnego lub poręczenia w sądzie. Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby - napisał kpt. Andrzej Lasota.

W reakcji na jego list, rodzina zaapelowała do władz Rzeczypospolitej Polskiej o stanowczą reakcję. Jedną z próśb skierowanych m.in. do MSZ jest właśnie wspomniany przez kapitana list żelazny. Prosimy o to ze względu na warunki w jakich przebywa i w jakich być może będzie przebywał. Ten list być może pozwoli go przenieść do innego miejsca.(...) cały czas mamy nadzieję na stanowczą reakcję polskich władz, o pomoc prosimy też w morskich organizacjach międzynarodowych jak np. IMO. Cały czas wierzymy, że ktoś nas wysłucha, bo wiemy, że ojciec jest absolutnie niewinny - mówiła w rozmowie z RMF FM córka kapitana Karolina Lasota.

Rodzina powołała się też na podobne kroki, podjęte przez władze Niemiec, po tym jak na tym samym szlaku również ujawniono nielegalny ładunek kokainy. Jednym z zatrzymanych wówczas statków dowodził Niemiec. Dzięki listowi żelaznemu, na wyjaśnienie swojej sprawy czeka internowany w jednym z niemieckich hoteli. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w trakcie trwającej konferencji rodziny kapitana, opublikowało oświadczenie, w którym poinformowało o swoich dotychczasowych działaniach i odniosło się m.in. do kwestii listu żelaznego. Czytamy w nim: Główny obrońca potwierdził jednakże brak możliwości wypuszczenia kapitana statku za kaucją i wystawienia dla niego "listu żelaznego". Uwzględniając powstałe okoliczności, 17 września 2019 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, kierując się względami humanitarnymi (stan zdrowia kapitana) oraz kwestiami bezpieczeństwa, wystąpiło do Ministerstwa Sprawiedliwości RP postulując rozważenie możliwości wystąpienia do strony meksykańskiej z wnioskiem o przeniesienie postępowania karnego w sprawie kapitana statku do Polski.

Statek UBC Savannah został odholowany na redę portu w Altamirze. Między prawnikami firmy zarządzającej masowcem, a miejscową prokuraturą toczą się rozmowy dotyczące formy jego zabezpieczenia, ale niewykluczone, że w ciągu najbliższych tygodni statek zostanie zwolniony. 

Opracowanie: