Dożywocie i 10 lat więzienia - takiej kary domaga się łódzki prokurator dla rodziców skatowanej 2,5-letniej dziewczynki. Sprawę rozpatruje sąd w Skierniewicach.

Prokuratura oskarżyła 29-letniego Damiana W. o usiłowanie zabójstwa córki oraz o znęcanie się nad nią ze szczególnym okrucieństwem zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zarzut okrutnego znęcania się nad dziewczynką oraz nieudzielenia jej pomocy postawiono też 27-letniej matce dziecka.

Do tragedii doszło w ubiegłym roku w jednej ze wsi pod Łodzią. Dziewczynkę ciężko pobił jej ojciec. Mężczyzna następnie wyszedł do pracy. Matka dziewczynki nie zareagowała, nie udzieliła też pomocy dziecku, ani nie wezwała pogotowia. Zrobił to dopiero dzień później znajomy rodziny. Lekarze nie mogli jednak wejść do mieszkania: Matka początkowo odmówiła wpuszczenia zespołu pogotowia ratunkowego do domu. Zgasiła światło, aby uniknąć wizyty lekarskiej. Dopiero po usilnych namowach ze strony świadka, który powiadomił pogotowie zdecydowała się otworzyć drzwi - mówił rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.

Dziewczynka w ciężkim stanie trafiła do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Stwierdzono u niej uszkodzenia ciała charakterystyczne dla dziecka maltretowanego, m.in. ślady po przebytym złamaniu żebra. Śledztwo wykazało też, że dziecko było bite przynajmniej od roku. Lekarze twierdzą, że czeka je długotrwała rehabilitacja.

Rodzice dziewczynki nie przyznają się do stawianych im zarzutów, obarczając się wzajemnie winą.