Eksperci po sprawdzeniu około 40 przypadków wstępnie wykluczyli nieprawidłowości przy podawaniu pacjentom thiopentalu – twierdzi minister zdrowia. Zbigniew Religa podkreślił, że specjaliści „nie znaleźli żadnych dowodów na popełnienie przestępstwa”.

Trzyosobowemu zespołowi specjalistów, którzy badali dokumentację w szpitalu w Białymstoku, przewodniczył prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.

Prace komisji miały związek z informacją podaną przez „Gazetę Polską”, jakoby w białostockim szpitalu thiopental mógł być świadomie używany do uśmiercania pacjentów, od których potem pobierano narządy do przeszczepu.

Sprawę z zawiadomienia jednego z białostockich lekarzy bada od września 2006 r. miejscowa prokuratura okręgowa. Jak informował jej rzecznik Adam Kozub dotychczasowe śledztwo nie potwierdza podejrzeń dotyczących nieprawidłowości przy podawaniu pacjentom leku thiopental i na razie nie ma podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów.

Przypomnijmy. "Gazeta Polska" napisała, że w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Białymstoku niewłaściwie używano thiopentalu, leku do usypiania pacjentów, którym potem pobierano narządy do przeszczepu. Takie szokujące zeznania pod koniec 2005 roku złożyło w prokuraturze dwóch białostockich lekarzy.

Jednak jeden z medyków, który złożył zawiadomienie do prokuratury, zamieszany jest w sprawę prowokacji wobec białostockiego kardiochirurga Tomasza H. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie postawiła mu zarzuty, podejrzewając, że namówił dwie osoby i zapłacił im pieniądze, by Tomaszowi H. przekazali łapówkę kontrolowaną przez policję.

Thiopental to lek służący do usypiania i krótkotrwałej narkozy pacjentów z urazami czaszkowo-mózgowymi. Lek znajduje się na wyposażeniu karetek pogotowia. Został on wycofany z obrotu 20 marca przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego, gdy z Białegostoku nadeszła informacja o stwierdzeniu u 30 pacjentów ciężkich niepożądanych działań po podaniu leku.