Trujący glikol z pojemników wystawionych w parku Cytadela w Poznaniu zagraża zwierzętom i ludziom - alarmuje grupa właścicieli psów. Ponad 20 niezabezpieczonych pojemników wystawili w parku pracownicy Zakładu Hodowli Owadów Użytkowych poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Dwa duże psy, które wypiły substancje, teraz walczą o życie.

Pojemniki przypominają donice, są białe, a do środka naukowcy nalali wodę, odrobinę glikolu i płyn do mycia naczyń. Substancja zabija pszczoły. Niestety wypiły ją już dwa psy. Obydwa mają zatrzymanie nerek i prawdopodobnie nie przeżyją - mówi mężczyzna, który codziennie wieczorem wyprowadza psa na spacer w parku Cytadela. Miski leżą dookoła parku, jedna stoi niedaleko rzeźb Abakanowicz - dodaje. Pojemniki wyłożyli pracownicy Zakładu Hodowli Owadów Użytkowych na zlecenie Zakładu Zieleni Miejskiej. Niektóre wiszą na drzewach, inne leżą na ziemi.

Badamy pszczoły, które żyją na Cytadeli - tłumaczy prof. Zdzisław Wilkaniec. Podobny eksperyment był wykonywany w zeszłym roku i nikomu nic się nie stało. Pułapki z glikolem są powszechnie uznane przez entomologów. Metoda jest sprawdzona i stosowana od lat.

Regulamin zabrania spuszczania psów w parku - dodaje prof. Wilkaniec. Osoby, które łamią przepisy muszą ponosić konsekwencje. Poza tym nie wiemy, czy te psy nie zjadły czegoś wcześniej i czy ktoś nie dolał do pułapek jakieś substancji. Naukowcy rozważali opisanie misek, ale z doświadczenia wiedzą, że takie pułapki przyciągnęłyby nie pszczoły, ale wandali.

Jeżeli ta substancja jest w stanie powalić trzydziestokilogramowe zwierzę to stanowi zagrożenie dla wszystkich dookoła - skarży się jeden z właściwi psów. Inny zauważa, że regulamin nakazuje trzymać zwierzę na uwięzi, jeśli zagraża ludziom. Jeśli nie zagraża można je puścić wolno. Wtedy jednak zagrożeniem mogą był pojemniki z glikolem.