Zamiast młodzieży, rodzice uczniów i nauczyciele. Psychologiczne punkty konsultacyjne w szkołach wprowadzono przede wszystkim dla młodych ludzi, ale jak się okazuje po dwóch miesiącach ich działalności, to dorośli szukali tam porady. Program wprowadzenia do placówek psychologów z zewnątrz to pomysł byłego ministra edukacji Romana Giertycha.

Dzieci i młodzież mają większą odwagę pójść do osób, których zupełnie nie utożsamiają z ich szkołą, a te punkty były zlokalizowane właśnie w szkołach. I dlatego – jak tłumaczy Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium – tak niewielkie zainteresowanie młodzieży programem.

Również psycholodzy biorący udział w projekcie uważają, że pomysł powiódł się tylko połowicznie. W tych naprędce zorganizowanych gabinetach panuje mało intymna atmosfera – podkreślają. Ponadto młodzi ludzie wstydzą się wizyt u psychologa, bo większość z nich kojarzy go z psychiatrą leczącym schorzenia umysłowe:

Przez dwa miesiące punkty konsultacyjne na Dolnym Śląsku odwiedziło prawie 2 tysiące osób. Kuratorium uważa, że akcja była sukcesem, dlatego nie wyklucza, że w przyszłości tego typu programy będą powtarzane.