Platforma Obywatelska chce przesunąć godziny otwarcia lokali wyborczych. Zamiast od 6 rano do 20, mielibyśmy głosować od 8 do 22. I to już w najbliższych wyborach prezydenckich. Reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska ustaliła jednak, że te plany są ludowcom nie na rękę.

PSL nie chce zmian, a oficjalnie tłumaczy się troską o wyborców - by nie mącić im w głowach tuż przed wyborami - i o jakość wieczorów wyborczych. Ale jest też drugie dno - wiadomo bowiem, czyi wyborcy głosują wcześnie rano, przed albo po mszy: PiS-u i PSL-u.

Nie poprzemy tego rozwiązania - zapowiada więc Janusz Piechociński z PSL-u, który nie obawia się gniewu koalicjanta. Niedługo dojdzie do tego, że wyborcy Platformy będą zobowiązywali mnie do tego, bym odprowadzał składkę partyjną na Platformę, a nie na PSL, bo to wynik jakoby umowy koalicyjnej - mówi.

Politycy PO ze spokojem jednak powtarzają, że zmiany mają charakter wyłącznie porządkujący, bo we wszystkich innych wyborach głosuje się w godzinach 8-22. O wynik sejmowych zmagań są spokojni, bo wszystko wskazuje na to, że podczas debaty koalicjanta z PSL zastąpi SLD.