Demokrata Al Gore zaproponował ugodę swemu kontrkadydatowi do urzędu prezydenta USA George W. Bushowi. Republikanin zdecydowanie odmówił.

Republikańska sekretarz stanu Katherine Harris odmówiła uwzględnienia w zestawieniach wyników ręcznego przeliczania głosów z trzech okręgów wyborczych tradycyjnie sympatyzujących z Demokratami. Jednak w hrabstwach Broward, Miami-Dade i Palm Beach liczenie trwa nadal, a przedstawiciele Gore'a zapowiedzieli, że zaskarżą do sądu decyzję Harris.

Wcześniej kandydat Demokratów Al Gore zaproponował George Bushowi ugodę. Jeśli Republikanie zgodziliby się na uwzględnienie wyników z tych hrabstw, obóz Gore'a nie składałby wniosku o ręczne przeliczenie głosów we wszystkich okręgach wyborczych na Florydzie czyli sprawdzenia sześciu milionów kart wyborczych. Bush uznał, że taki pomysł jest absurdalny: "Oznaczałoby to, ze każdy głos oddany na Florydzie, poktraktowany by został inaczej. Kwalifikowałyby go różne osoby, kierujące się różnymi wyznacznikami i z pewnością różnymi standardami lokalnymi lub też - co bardziej prawdopodobne - żadnymi standardami. Nie byłoby to ani uczciwe, ani dokładne". Bush odmówił też spotkania się w cztery oczy z Gorem, dopóki nie rozstrzygnięty zostanie wynik głosowania na Florydzie. Sekretarz Katherine Harris zapowiedziała, że ostateczne wyniki elekcji w tym stanie poda w sobotę.

04:50