Wciąż nie wiadomo kto zastapi Billa Clintona w fotelu prezydenta. Batalia rozgrywa się na salach sądowych. Wczoraj Sąd Najwyższy Florydy wysłuchał prawników obu stron w sprawie dotyczącej ręcznego liczenia głosów w niektórych hrabstwach tego stanu.

Sędziowie nie wydali jednak orzeczenia, które jak się przypuszcza może mieć wielkie znaczenie dla ustalenia, kto w końcu wygra amerykańskie wybory.

Decyzji można się spodziewać dziś, jutro a może dopiero za tydzień. Sąd Najwyższy na Florydzie wydaje zwykle orzeczenia o dziesiątej w czwartek, ale w ten czwartek jest Święto Dziękczynienia. Większość obserwatorów spodziewa się więc orzeczenia nie później niż jutro. Podkreśla się, że sędziowie zrobili co mogli, poddali prawników ciężkiej próbie ponad 125 pytań. Próby odczytania ich woli najczęściej wskazują na możliwość Salomonowego orzeczenia. Niech sekretarz stanu zatwierdzi wyniki takie jakie są a ręczne liczenie głosów zostanie doprowadzone do końca. Jeśli któraś ze stron będzie niezadowolona może się odwoływać byle sprawa zakończyła się przed 12 grudnia kiedy Floryda ma wybrać swych elektorów. To oczywiście tylko spekulacje ale dość prawdopodobne. Wygląda bowiem na to, że prawo wyborcze Florydy ma defekt. Sprzeczność pozwala z jednej strony żądać ręcznego przeliczania głosów ale praktycznie nie daje na to czasu.

Posłuchaj korespondenta RMF FM z Waszyngtonu, Grzegorza Jasińskiego:

Decyzja, która wyda Sąd Najwyższy dotyczyć będzie kwestii ręcznego liczenia głosów i czy te obliczenia będą miały jeszcze jakiekolwiek znaczenie dla wyniku wyborów. Po przeliczeniu części głosów widać już jednak, że zyski wiceprezydenta Ala Gora są mniejsze niż się spodziewano i mogą się okazać niewystarczające do wyprzedzenia gubernatora Georga W. Busha. Chyba, że zwiększy się liczba ważnych głosów. Chodzi o głosy, w których przypadku karta nie została przedziurkowana ale nosi wyraźny ślad nacisku przy nazwisku jednego z kandydatów. Demokraci twierdzą, że to wystarczy dla określenia woli wyborcy i chcą by komisje wyborcze w hrabstwach Palm Beach i Miami Date podjęły decyzje o ich zaliczeniu. Wcześniej zdecydowała się na to mimo protestów komisja w Broward. Na razie Gore odrobił do Busha 166 głosów i w tym tempie raczej nie zdoła go wyprzedzić. Jeśli jednak rozszerzone zostaną warunki zaliczenia głosów może liczyć nawet na kilkaset dodatkowych punktów. Równocześnie jednak prokurator generalny Florydy-Demokrata wezwał do ponownego przejrzenia głosów oddanych pocztą często przez żołnierzy służących za granicą. Ich odrzucenie przez wiele demokratycznych komisji z powodu braku stempli zrobiło bardzo złe wrażenie. Demokraci próbując to naprawić ryzykują jednak, że gubernator Bush powiększy przewagę. Im dalej od wyborów tym częściej można usłyszeć, że dobrze byłoby przeliczyć głosy ręcznie do końca i okazałoby się, że Gore nie odrobił straty. Wtedy wszystko by się wreszcie skończyło.

12:10