Problemy z podwoziem pojawiły się w samolocie, którym Bogdan Klich miał lecieć do Afganistanu - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Pierwsi informowaliśmy, że maszyna zawróciła po 15 minutach od startu z Okęcia. Szef MON-u, który odwiedza polskich żołnierzy, ostatecznie wyleciał innym embraerem.

W samolocie - jak dowiedział się nasz dziennikarz - zepsuł się jeden z hydraulicznych systemów, które odpowiadają za chowanie się kół samolotu po starcie. Piloci nie mogli schować podwozia. Zaraz po starcie zawrócili więc maszynę i delegacja przesiadła się do drugiego embraera.

Teraz mechanicy LOT-u szukają przyczyn usterki. Maszyna będzie serwisowana przez producenta, bo wciąż jest na gwarancji. To jeden z najnowszych samolotów we flocie LOT-u.

Rzecznik przewoźnika Jacek Balcer uspokaja i twierdzi, że nie było niebezpieczeństwa, nawet gdyby usterka nastąpiła nie zaraz po starcie, a tuż przed lądowaniem. W przypadku takiej awarii koła można wypuścić przed lądowaniem grawitacyjnie. Same opadają, gdy zawodzi hydraulika - dodaje Balcer.

Samolot, którym minister Klich miał lecieć do Afganistanu, nie przeszedł technicznego oblotu testowego. Takie próbne loty odbywają się wyłącznie przed rejsami z najważniejszymi osobami w państwie - z prezydentem, premierem i marszałkami Sejmu i Senatu.