W moich oczach zmalało znaczenie problemu krzyża przed Pałacem Prezydenckim - stwierdził Bronisław Komorowski. Prezydent wypowiedział te słowa w samolocie lecącym do Berlina. Dopytywany, o to jak będzie rozwiązana sprawa krzyża, prezydent odparł: Jak będzie rozwiązana, to będzie rozwiązana.

Widać, że są dużo ważniejsze sprawy przed prezydenturą i przed Polską - oświadczył. Pytany, czy zatem w ogóle nie będzie się tym przejmował, powiedział, że będzie, ale dużo mniej.

Według Komorowskiego znakomity pogląd na problem krzyża przedstawił biskup Tadeusz Pieronek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Jak ocenił Komorowski, hierarcha ujął problem niesłychanie trafnie. Prezydent oświadczył, że on przyjmuje niesłychanie serio zasadę życzliwej autonomii państwa i Kościoła, bo taka postawa służy i państwu, i Kościołowi. Niech się biskupi zajmą sprawami wiary i moralności - powiedział bp Pieronek.

Miałem poczucie żalu po obchodach "S"

Prezydent powiedział, że po obchodach 30. rocznicy Porozumień Sierpniowych miał poczucie przykrości i żalu. Ocenił, że państwo może organizować takie rocznice, ale trzeba wcześniej stworzyć odpowiedni klimat. Tłumaczył, że dla niego tradycje Solidarności to jego życie, młodość i walka. Zaznaczył, że nigdy nikomu nie odmawiał prawa do przynależności, do dumy z tamtych dokonań, jeśli ktoś coś robił dla wolności Polski.

Prezydent powiedział, że nie może zrozumieć chęci eksponowania doraźnych interesów partyjnych ponad cel ogólnonarodowy, jakim jest polska duma z tego, co się udało wtedy osiągnąć. Niewątpliwie sprawdza się stara zasada, że bardzo często, ci którzy wtedy jakiejś odwagi nie wykazywali, ani nie ryzykowali, dzisiaj pierwsi dumnie wypinają swoją pierś, jeśli nie po ordery, to po pamięć narodową i zaszczyty. To stara zasada, że jak konia kują, to i żaba nogę podstawi - mówił.